ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

2 września 2019

Dyptyk z Gagarinem

Bielany » ul. Gagarina 170-200
✔️ WPIS NR 36 (313)/2019
Murale goszczą na stronach „Po Toruniu” od samego początku czyli od 2014 roku. Pięć lat to szmat czasu, czego dowodem jest chociażby to, jak wiele zmieniło się przez ten czas, jeśli chodzi o toruński street art. Te zmiany można zobaczyć nie tylko na niniejszym blogu, ale i podczas spacerów po mieście. Gdy zaczynałem pisać o sztuce ulicznej w mieście był tylko jeden twórca – Andrzej Poprostu – który zapisał się w historii miasta jako prekursor lokalnego street artu. Ale, jak napisałem wyżej, pięć lat to sporo. Przez ten czas na scenie pojawili się nowi twórcy, część z nich zaskoczyła pomysłowością i talentem, a ściany wieżowców i bloków największych toruńskich osiedli, z roku na rok, wzbogacają się o kolejne obrazy. I to mi się podoba. Podobnie jak idea tworzenia z betonowych dzielnic, galerii sztuki. Jasne, upłynie jeszcze sporo wody w Wiśle (o ile ta nie zdąży wyschnąć), nim to się stanie, ale...

Dobra, do rzeczy. Tym razem zabieram Was na toruńskie Bielany. Każdy mój przyjazd do tej dzielnicy, lekko zabarwiony jest sentymentem, a to dlatego, że spędziłem tu - właśnie przy ul. Gagarina - pierwszych kilka lat swojego życia. Mój stary wieżowiec nie doczekał się jeszcze muralu, za to blok przy Gagarina 170-200 i owszem. To zresztą jednen z najdłuższych bloków w mieście, ma kilkanaście klatek i z pewnością stanowi ciekawostkę architektury z okresu PRL. Jednak, nie o samym budynku będzie mowa, lecz o obrazach zdobiących dwie szczytowe ściany tej „bagietki”. Jako, że oba murale stanowią dyptyk, mamy jedną historię opowiedzianą na dwóch muralach, a oglądanie trzeba zacząć od ściany zachodniej.
Pierwszy mural został ukończony w październiku 2018 roku. Widziałem jak powstawał, bo akurat w tym czasie, często jeździłem do Wydawnictwa Naukowego UMK, co z kolei miało związek z procesem wydawniczym mojej książki. Ale mniejsza z tym. Już wtedy chciałem zrobić o tym muralu wpis, wykonałem nawet jakieś zdjęcia, ale potem przyszły inne tematy i jakoś o tym zapomniałem. I dobrze, bowiem wówczas opowieść nie była domknięta. 
Co zatem widzimy na muralu? Pierwsze, co rzuca się w oczy to pomnik Kopernika i kamienice przy Rynku Staromiejskim, wśród których jest również Kamienica pod Gwiazdą. Wspominam o niej nie bez powodu, ale o tym za chwilę. Widać też – na tle rozgwieżdżonego nieba – zbliżający się do miasta obiekt. Tym obiektem jest jednoosobowy radziecki statek kosmiczny Wostok 1, ten sam, którym Jurij Gagarin wystartował ze stacji w Bajkonurze 12 kwietnia 1961 roku, o godz. 6:07, by niespełna dwie godziny później wylądować gdzieś niedaleko Saratowa. Toruński mural opowiada jednak nieco inny przebieg tej historii, którą należy traktować z przymrużeniem oka.
Teraz przejdźmy do ściany wschodniej, która powstawała między czerwcem a lipcem 2019 r. Tutaj okazuje się, że lot Wostoku nad Toruniem ma konkretny cel. Cel z gatunku tych... kryminalnych, bowiem Jurij przywłaszcza sobie (znaczy się, juma 😉) złotą gwiazdę z Kamienicy pod Gwiazdą. Kopernik widząc to, nie kryje zaskoczenia: gały wychodzą z orbit, kopara opada, a w tym czasie bezczelny złodziej salutuje mu na pożegnanie i odlatuje do... ZSRR.

Autorką obu murali jest Sara Tomczyk. Miło, że w tym męskim gronie artystów tworzących toruńską sztukę uliczną, wreszcie pojawiła się kobieta, która wniosła nie tylko talent, świeżość, ale i poczucie humoru, którego trochę brakowało na naszych miejskich muralach. Mam nadzieję, że nie jest to ostatnia praca tej artystki i wkrótce zobaczymy w przestrzeni miejskiej Jej kolejne dzieła. Trzymam kciuki! 

A jeśli chcecie być na bieżąco z twórczością Sary, koniecznie zaobserwujcie Jej stronę na FB - www.facebook.com/saratomczykart/.