Od czasu do czasu, tak średnio raz na dziesięć lat, każda cykliczna impreza ma swój jubileusz. W tym roku dychę kończy Bella Skyway Festival – wydarzenie, na które wielu czeka cały rok.
Tak, wczoraj wystartowała – jubileuszowa – 10 edycja Festiwalu Światła, czyli Bella Skyway Festival. Organizatorzy już kilka miesięcy temu zapowiadali, że będzie to edycja z przytupem. Czy tak jest w rzeczywistości? Hm... Oceńcie to sami. Ja mam mieszane uczucia, chociaż właśnie w tym roku pojawiła się instalacja, która naprawdę chwyciła mnie za gardło, serce i... za coś jeszcze, ale pozwolę sobie nie pisać za co. Jakie to cudo tak mną zawładnęło? „Installation de feu” francuskiej grupy Campagnie Carabosse, którą znajdziecie na Zamku Krzyżackim i w fosie. Żywy ogień, niesamowite konstrukcje i klimatyczna muzyka na żywo sprawiły, że opadła mi szczęka i gdybym miał sztuczną, byłby problem, aby ją znaleźć w ciemności i wśród tłumu. Moje numer 2 tej edycji festiwalu, to „Twarze” - mapping na Collegium Maximum autorstwa Anny Pytlak, Łukasza Kosela, Steva Nasha i Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. Tu również mamy muzykę na żywo i ciekawą animację. Numer 3: piękny i cieszący oczy minimalizm, czyli „Wciąż żywa” Anny Galas. Numer 4: „I love Toruń” autorstwa #robiewideło i VES – ta instalacja mogłaby na stałe wpisać się w krajobraz miejskiej przestrzeni. Świetnie wygląda, jest bardzo toruńska i akurat w tym miejscu dobrze ją widać z tramwaju. Tylko tak, zdając sobie sprawę z poziomu zidiocenia co poniektórych, obawiam się, że któryś wymyśliłby 1001 sposobów, jak zniszczyć to dzieło. A może nie? Chciałbym się mylić. No dobra, topową piątkę zamyka – i tu miałem mały problem między „Laserman Show” a „Supercube”, w końcu jednak wybrałem to drugie. „Supercube”, to sześcian zbudowany ze słoików. Najlepsze jest to, że w tych słoikach pojawiają się ludzie i zwierzęta, nie są to jednak zdjęcia a animacje. Wygląda fajnie i oryginalnie, no i jest puszczany kawałek „Little Boxes” z „Trawki”, wiecie, tego serialu Showtime'a, a „Trawkę” akurat bardzo lubiłem, więc...
No dobra, a rozczarowania? Jasne, że były. „Metamorfozy” w ogrodzie Baja Pomorskiego – w gazetce dorobiono do tego zgrabną historię, jakieś przesłanie, ale widziałem przede wszystkim jedno małe (bo instalacja nie zajmuje wiele miejsca) nic. Kolejnym bublem jest to nieporozumienie na Urzędzie Marszałkowskim poprzedzone spot-lansem Całbeckiego (wiadomo, idą wybory i trzeba przypomnieć społeczeństwu, że się istnieje), ale co do samego mappingu – bez kitu, wizualizacje w Winampie wyglądają lepiej. Również „Czas Marsa” na tle reszty, wypada dość blado.
To jednak moje subiektywne oceny. Zachęcam Was, abyście wyszli wieczorem w miasto i wyrobili sobie własne zdanie. Jedno jest pewne: jak co roku, każdy znajdzie coś dla siebie. Instalacji jest dużo i chociaż narzuciłem sobie spore tempo i tak nie zdołałem zobaczyć wszystkiego. „Głębie energii” przy AZS odpuściłem z powodu dużej kolejki, „Duszki z doliny” przegapiłem, a „Laser Symphony”... No cóż, za dwie dychy mam kino, film na DVD, książkę lub dużą pizzę i naprawdę szczerze wątpię, aby pokaz przebił instalację na Zamku Krzyżackim, a z poprzednich lat wyniosłem przeświadczenie, że płatne – nie znaczy lepsze. Więc... Chyba skuszę się na tę pizzę.
Byłem ciekawy ile się robi kilometrów podczas Bella Skyway. W tym roku włączyłem Endomondo i wiecie ile wyszło? Z kumplem obstawialiśmy koło trzech kilosów, wyszło ponad sześć. Sporo chodzenia, ale – mimo tych kilku rozczarowań (wiadomo, nie każdemu dogodzisz) – warto.