ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą albumy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą albumy. Pokaż wszystkie posty

29 marca 2021

„Toruńskie Spacery Fotograficzne 2010-2020” – praca zbiorowa (📘№ 83)

📂 11/2021 (380)
Po raz pierwszy na Toruński Spacer Fotograficzny wybrałem się jakieś pięć/sześć lat temu. Już nie pamiętam, gdzie odbył się plener i choć zapewne mógłbym to sprawdzić przeglądając bazę zdjęć, nie jest to szczególnie istotne dla niniejszego tekstu. Wspominam o tym tylko dlatego, że już podczas tamtego pierwszego Spaceru odczułem przyjazną i luźną atmosferę, która – jak się przekonałem – towarzyszyła każdemu comiesięcznemu spotkaniu, a także pasję zbierających się ludzi. Ta pasja wiązała się (wiąże) oczywiście z fotografią i widać ją wyraźnie na prezentowanych w albumie zdjęciach. Pasję, a także wyjątkowe wyczucie chwili, smaku i kompozycji kadru, a to wszystko przyprawione solidną szczyptą artyzmu.
 
W jubileuszowym albumie Toruńskie Spacery Fotograficzne 2010-2020, zebrano ponad 230 fotografii 79 Autorów. Zaprezentowane tu kadry to takie „best of the best” dziesięciolecia Spacerów i faktycznie nie ma tu złych ujęć, co więcej – każde to osobna i bardzo sycąca uczta dla oczu. Ok, wiem, że brzmi to mało skromnie, w końcu jedno z moich zdjęć również trafiło do publikacji, ale akurat z tego kadru jestem szczególnie zadowolony, więc podtrzymuję wszystko co napisałem wyżej.
Na kolejnych zdjęciach widzimy nietuzinkowe spojrzenia na Toruń i okolice – okolice bliższe i dalsze, znajdziecie tu bowiem zarówno zdjęcia z podtoruńskiej Złotorii, jak i z Chełmży, Bydgoszczy, Aleksandrowa Kujawskiego czy Ciechocinka, a także z wypraw zagranicznych. Jeśli zaś chodzi o sam Toruń, to więcej tu ujęć przedmieść niż Starego Miasta, co – w moim przekonaniu – jest dużym plusem. Przeglądając zdjęcia możecie zatem napotkać na oryginalne ujęcia z Podgórza, Mokrego, Chełmińskiego Przedmieścia czy Winnicy... Obok fotografii architektury i miejskiego krajobrazu, znajdziecie tu przepiękne ujęcia przyrody (w tym kilka wyjątkowo udanych zdjęć makro), fotografie reporterskie (z tak popularnych niegdyś toruńskich imprez jak choćby Bella Skyway Festival czy Festiwal Wisły) oraz wspaniałe czarno-białe portrety.
Różnorodność tematyki, a także mnogość Autorów, z których każdy ma swój indywidualny styl i spojrzenie na otaczający go świat, sprawiają, że oglądając album Toruńskie Spacery Fotograficzne 2010-2020 nie sposób się nudzić. To jedna z tych nielicznych wartościowych publikacji ukazujących nasze miasto w niebanalny, nieszablonowy, przemyślany sposób. Owszem, to w jakieś mierze podsumowanie dekady działalności Stowarzyszenia Toruńskie Spacery Fotograficzne, ale nie tylko i chyba nawet nie przede wszystkim. Ja tę publikację odbieram głównie jako współczesny pejzaż Torunia, a także – w nieco mniejszym stopniu – naszego województwa.
No dobra, to na koniec jeszcze kwestia dostępności albumu. Niestety, nie jest to takie łatwe jak zdobycie kolejnej porno-książki Blanki Lipińskiej. Tak tu już jest, że chłam jest drukowany w dziesiątkach tysięcy i jest na wyciągnięcie ręki, z kolei publikacje wartościowe najczęściej mają niewielki nakład. Zainteresowanym mogę jednak wskazać dwie drogi. Pierwsza to strona na FB Toruńskich Spacerów Fotograficznych – tam będą organizowane konkursy z niniejszą publikacją jako nagrodą. Droga nr 2 (pozakonkursowa), to wysłanie maila na adres torunskiespacery@wp.pl.
 
ISBN: 978-83-935334-1-1
wydawca: Toruńskie Spacery Fotograficzne
ilość stron: 152
rok wydania: 2020
oprawa: twarda
 

8 marca 2021

„Toruń i my 1945-1989” – praca zbiorowa (📘№ 82)

📂 9/2021 (378)
W tym tygodniu, chciałbym zaprezentować Wam pewien album, który wpadł mi w ręce zupełnie niedawno, choć został wydany całkiem spory „jakiś czas temu”, bo w roku 2000. Jednak upływ lat nie ma tu żadnego znaczenia, no może poza kwestiami dostępności publikacji, ale o tym na końcu.
 
Toruń i my 1945-1989 – tak jak wskazuje na to tytuł – opowiada o Toruniu, o epoce, która przeminęła i o ludziach, którzy w tej opoce żyli i ją tworzyli. Słowem: nie jest to kolejny album z ładnymi widoczkami miasta, a całkiem zgrabny zbiór 250 fotografii reporterskich. Coś jak wydany siedemnaście lat później Toruń w obiektywie fotoreportera Andrzeja Kamińskiego, z tym że tutaj mamy zdjęcia wielu autorów, z wielu źródeł, no i zakres czasowy jest trochę inny. W Toruń i my autorzy koncepcji albumu postanowili skupić się konkretnie na latach PRL (właściwie PRL oficjalnie zaczął się w '47, ale nie czepiajmy się szczegółów ツ), a całość została podzielona na dekady. Każdą dekadę otwiera krótki wprowadzający tekst utrzymany w konwencji felietonu autorstwa Mariana Filara. Pana Filara przedstawiać chyba nie muszę. Muszę? Młodsze pokolenie może jednak nie kojarzyć. No dobra, otóż Marian Filar był toruńskim wykładowcą akademickim i prawnikiem, przez jakiś czas był też posłem. Zmarł w czerwcu 2020 roku. To tak w bardzo wielkim skrócie. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, spytajcie wujka Google.
No dobra, przejdźmy do samych zdjęć. Na 250 ujęciach przedstawione zostało życie codzienne torunian, w którym jedyne czego nie brakowało to propagandy. Ta objawiała się na wiele sposobów: w manifestacjach politycznych, podczas szkolnych akademii, w hasłach, które wydawały się być wszechobecne... Ale propaganda stanowi na szczęście tylko tło wydarzeń, jakie rozgrywają na kolejnych ujęciach.
 
Na zdjęciach zobaczycie m.in.: tłumy na wyprzedaży zorganizowanej przez Samopomoc Chłopską, zatrzymujący się przed kościołem jezuitów tramwaj, Żeglarskie Regaty Pokoju, stojącą przed Czesanką rakietę kosmiczną, pierwsze występy toruńskich zespołów bigbitowych, wnętrze kultowego baru „Małgośka”, nieistniejące dziś targowisko przy ulicy Lubickiej w miejscu dzisiejszego Lidla czy milicyjne blokady ulic podczas manifestacji pod koniec lat '80.
Oglądanie takiego albumu, zajmuje mi tyle czasu, co przeczytanie średniej grubości książki, a to dlatego, że lubię wpatrywać się w stare fotografie, czasami nawet z lupą w ręku. Można wtedy wychwycić dużo więcej szczegółów: szyldy dawnych sklepów, majaczące w tle budynki, których już nie ma, czy choćby panującą w danym okresie modę. W Toruń i my, jako że zdjęcia są ułożone chronologicznie, widać bardzo dokładnie jak z upływem lat zmieniały się gusta i preferencje w kwestii garderoby, ale nie tylko. Również ulica ulegała przeobrażeniu, gdy wozy konne zaczęły być wypychane przez coraz bardziej popularne samochody.
Od ogółu do szczegółu – wszystko to składa się na ciekawy i godny uwagi portret miasta i jego mieszkańców. Minusem albumu są bardzo skąpe opisy fotografii, jak również nakładające się na siebie zdjęcia. Nie można mieć jednak wszystkiego. Co do dostępności – swój egzemplarz kupiłem na allegro, ale w dniu (7 III 2021), gdy piszę ten tekst sprawdzałem i nie ma żadnych ofert. Zainteresowanym polecam więc uzbroić się w cierpliwość, a myślę, że warto, bowiem same zdjęcia stanowią tu ogromną wartość ikonograficzną najnowszej historii Torunia.
 
ISBN: 83-906271-8-3
wydawca: AKCES
ilość stron: 144
rok wydania: 2000
oprawa: twarda z obwolutą

14 grudnia 2020

„Bydgoskie Przedmieście w Toruniu” – Katarzyna Kluczwajd (📘№ 78)

📂 33/2020 (367)
Gdy zacząłem zastanawiać się nad tym, jak zacząć ten tekst, przyszło mi do głowy zdanie, które chyba jeszcze nie zostało przez nikogo wypowiedziane, a dotyczy bezpośrednio Autorki omawianej tu publikacji. Otóż, Katarzyna Kluczwajd zapoczątkowała modę na toruńskie przedmieścia. Ale nie tam jakieś sezonowy boom, który równie szybko zniknął, jak się pojawił. Nie, nie, nic z tych rzeczy. Odnoszę wrażenie wręcz przeciwne, że mamy, Szanowni Państwo, do czynienia z trwałym trendem, który na dobre rozkręcił się po pierwszym tomie Zabytków toruńskich młodszego pokolenia czyli po książce Budownictwo szkieletowe w Toruniu. To było w 2016 roku i szybko okazało się, że historyczne dzielnice naszego miasta mają niemniej bogate dzieje, aniżeli Stare Miasto, tylko po prostu nikt do tej pory o tych dziejach nie opowiedział. Zrobiła to właśnie Katarzyna Kluczwajd, najpierw we wspomnianej serii „młodszego pokolenia”, później w cyklu Toruńskie przedmieścia sprzed lat, a ostatnio także w publikacjach bardziej albumowych. 
 
I właśnie o jednym z tych albumów – tym najnowszym – chcę Wam opowiedzieć. Bydgoskie Przedmieście w Toruniu. Pocztówki z kolekcji Tamary i Krzysztofa Klunderów, to sequel (kontynuacja) wydanej w 2019 roku publikacji Podgórz koło Torunia. Zebrane pocztówki w obu książkach pochodzą z tego samego okresu, ale przedstawiają dwa odrębne światy. To nie tylko podział na Kujawy i Pomorze, Podgórz do dziś zachował swój małomiasteczkowy charakter, z kolei Bydgoskie to przemyślnie zaprojektowana dzielnica dla elit. Pocztówki zebrane przez Państwo Klunderów, wydają się to potwierdzać.
Książka Bydgoskie Przedmieście w Toruniu składa się z dwóch głównych części. Pierwsza to klasyczny album, w którym znajdziecie ponad 90 pocztówek. Te najstarsze datowane są na pierwsze lata XX wieku; zresztą, to właśnie z czasów pruskich pochodzi najwięcej walorów. Są to często prawdziwe – nigdy wcześniej niepublikowane – unikaty, które zachwycają kompozycją kadru i przedstawiają świat, który w dużej mierze już nie istnieje. Jest to świat oczywiście wyidealizowany, co do tego nie ma wątpliwości, wszak pocztówka powinna wzbudzać wyłącznie pozytywne emocje i autorzy zdjęć bardzo się postarali, aby tak było. Mimo tego, uważny Obserwator (lub też dokładny Czytelnik), może dostrzec na jednej z widokówek przemykającego ulicą Konopnickiej chłopca bez butów. Z perspektywy naszych czasów, na pewno nie jest to obraz, który wzbudza miłe emocje, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.
 
Na kolejnych kartach albumu znajdziecie, oprócz najważniejszych ulic Bydgoskiego, także szeroko rozumiane miejsca rozrywek. Te miejsca w większości już nie istnieją, bo nawet z parku zostały co najwyżej cienie dawnej świetności.
Wróćmy teraz do Autorki. I powiedzmy sobie szczerze: gdyby nie Katarzyna Kluczwajd, zapewne mielibyśmy tylko i wyłącznie ładny album ze starymi zdjęciami... Ok, gdyby nie Kasia Kluczwajd pewnie nie mielibyśmy żadnego albumu, ale na moment przyjmijmy, że np. Muzeum Okręgowe dociera do Państwa Klunderów (wiem, poniosła mnie fantazja) i Oni udostępniają swoją kolekcję specom z MOT-u. Efekt pewnie byłby taki, jak w przypadku Okupowanego Torunia w obiektywie Kurta Grimma, gdzie podpisy pod zdjęciami ograniczały się do pojedynczych zdań w stylu: „Czterej chłopcy, 21 stycznia 1940 r.”. W przypadku Bydgoskiego Przedmieścia w Toruniu, gdybym użył słów „podpisy pod pocztówkami”, sam bym uznał, że obraziłem Autorkę. Tutaj, niemal pod każdym zdjęciem, mamy wyczerpujący komentarz historyczny, z którego dowiecie się m.in. tego czyje kamienice widać na zdjęciu, kto je zbudował, a także kto prowadził w nich swoje interesy. Te komentarze, ukazujące historyczny kontekst miejsca, to potężny atut zarówno tego, jak i poprzedniego albumu o Podgórzu.
 
Wspomniałem wcześniej, że publikacja składa się z dwóch głównych części. Ta druga, to obszerne kalendarium dzielnicy od jej początków, aż do współczesności. Jest tu sporo o wspomnianych w części albumowej mieszkańcach i firmach,  a także daty kolejnych architektonicznych realizacji czy inicjatyw związanych z Bydgoskim. Tutaj znajdziecie również dużą ilość archiwalnych zdjęć, planów i rysunków.
W mojej ocenie, Bydgoskie Przedmieście w Toruniu, to jedna z dwóch najważniejszych książek o naszym mieście wydanych w tym jakże dziwnych roku 2020 (ta druga, to Rubinkowo i osiedle Na Skarpie Anny Natalii Kmieć). To także jedna z tych publikacji, która nie tylko ładnie prezentuje się na półce czy regale, ale jest również tą, do których z przyjemnością się wraca.
 
W dniu, kiedy piszę ten tekst, książka dostępna jest m.in. w księgarni Hobbit (ul. Szeroka 4) oraz w Emporium (ul. Piekary 28/1). Ci, którzy wolą zakupy online, odsyłam do internetowej Księgarni Kaszubsko-Pomorskiej CZEC (tam kupicie również album z podgórskimi pocztówkami).
 
pełny tytuł: Bydgoskie Przedmieście w Toruniu. Pocztówki z kolekcji Tamary i Krzysztofa Klunderów
ISBN: 978-83-7591-753-6
wydawca: Region
ilość stron: 160
rok wydania: 2020 (data w książce: 2021)
oprawa: twarda
 
 
 
 
 
Zobaczcie również film z wirtualnego spotkania autorskiego:


2 marca 2020

„Co widzą Toruńskie Anioły?” – Lidia Smentek (📘№68)

✔️ 11/2020 (345)
Otwierając dział o książkach (a było to w 2016 roku) w ramach bloga Po Toruniu chciałem nieco upowszechnić publikacje poświęcone naszemu miastu, przypomnieć starsze tytuły i zaprezentować takie, które nie są dostępne w księgarniach przez co stają się wydawniczymi ciekawostkami. Tym razem mam przed sobą album zaliczający się do tej trzeciej grupy. Został wydany w 2019 roku dzięki środkom pozyskanym z Urzędu Marszałkowskiego, a pretekstem do jego powstania była tegoroczna (2020) – setna – rocznica powrotu Torunia do macierzy. Autorką tekstu jest Lidia Smentek, która kilka lat temu stworzyła znakomity reportaż biograficzny wybitnego torunianina Zygmunta Moczyńskiego (patrz: Zygmunt Moczyński. Podróż do źródeł); natomiast fotografie miasta z toruńskich wież wykonał Włodzimierz Werner.
Album składa się z czterech części. Pierwsza to opis wydarzeń z 18 stycznia 1920 roku, poparty licznymi cytatami i archiwalnymi fotografiami. To cenna powtórka jednej z najważniejszych lekcji historii w dziejach naszego miasta, a Pani Smentek potrafi poprowadzić tę lekcję jak nikt inny. Dodatkowo tekst wzbogacają, napisane w międzywojniu, okolicznościowe wiersze ku chwale tamtych wydarzeń oraz kopie dokumentów i gazet.

Jako, że tytuł publikacji, to Co widzą Toruńskie Anioły?, nim zobaczymy to co one, najpierw wypadałoby poznać je bliżej poznać. Właśnie im – Aniołom – poświęcona jest druga część albumu. Pani Lidia przypomina jak to się stało, że „skrzydlaci” przylecieli właśnie do naszego miasta, gdzie obecnie można ich spotkać oraz jak na przełomie wieków zmieniał się herb Torunia.
No i wreszcie część trzecia, można powiedzieć – zasadnicza, bo i czym byłby album bez zdjęć? Na pewno nie albumem. ツ Tutaj mamy blisko 90 fotografiach z lat 2008-2019, na których zobaczymy widoki z pięciu toruńskich wież: Ratusza Staromiejskiego, Katedry św. Janów oraz kościołów: Mariackiego, św. Jakuba i św. Szczepana. To chyba pierwsza publikacja, w której zostały zebrane fotografie przedstawiające Toruń z tej mniej znanej perspektywy. Moją uwagę zwróciły ujęcia z kościoła św. Jakuba, na których znakomicie widać Przedmieście św. Katarzyny, most kolejowy i zakole Wisły. Z kolei z wieży kościoła św. Szczepana rozciągają się przepiękne pejzaże na Nowe Miasto. Ale - jako, że na fotografiach mamy Toruń - ciekawych widoków jest znacznie więcej.
Album zamyka krótka rozmowa, w której Krzysztof Przegiętka – dzwonnik Tuba Dei – opowiada o swojej pasji i miłości do Trąby Bożej.

Dodatkiem do publikacji jest płyta CD, na której zapisano dwa nagrania: Hymn Pomorza Zygmunta Moczyńskiego w wykonaniu Chóru Copernicus oraz zachwycający i hipnotyzujący dźwięk Tuba Dei.

pełny tytuł: Co widzą Toruńskie Anioły? Raport z okazji powrotu do Macierzy 1920-2020
ISBN: 978-83-62826-74-2
wydawca: Polskie Wydawnictwa Reklamowe
ilość stron: 100
rok wydania: 2019
okładka: twarda

22 stycznia 2020

📘#65: „Straty wojenne Muzeum Okręgowego w Toruniu w świetle dokumentacji ikonograficznej i archiwalnej” – praca zbiorowa

✔️ 5/2020 (339)
Do akcji grabieży najcenniejszych eksponatów z toruńskiego muzeum, okupacyjne władze miasta przygotowywały się już od wiosny 1944 roku. Spakowane w skrzyniach dobra, zaczęto wywozić kilka miesięcy później – we wrześniu. Koordynatorem przedsięwzięcia był dr. Adolf Schwammberger – człowiek odpowiedzialny za toruńską kulturę lat okupacji.

Straty wojenne Muzeum Okręgowego w Toruniu w świetle dokumentacji ikonograficznej i archiwalnej to książka – owszem – o skradzionych dobrach, ale również o kulisach tej grabieży i antybohaterach na czele ze wspomnianym wyżej  Schwammbergerem i Kurtem Grimmem. Tak, Drodzy Państwo, autor licznych zdjęć Torunia z lat okupacji, a także twórca Archiwum Fotograficznego miasta Torunia był wszak naczelnych propagandystą nazistowskich idei. Tę propagandę wyrażał poprzez swoje fotografie, które możemy oglądać w wydanym w 2018 roku albumie Okupowany Toruń w obiektywie Kurta Grimma. W prezentowanej dziś publikacji również znajdziecie zdjęcia tego niemieckiego fotografa, ale przedstawiające jedynie skradzione przedmioty, które po wojnie nigdy nie wróciły do Torunia. Zupełnie nieświadomie pan Grimm oddał nam przysługę dokumentując przynajmniej część zrabowanych eksponatów.
Segment albumowy książki czyli listą strat wojennych, poprzedzają artykuły dotyczące przedwojennej działalności toruńskiego muzeum, jego zasobów i zniszczonych spisach inwentarzowych (m.in. dlatego tak trudno jest określić co dokładnie zostało ukradzione), funkcjonowania tej instytucji w okresie okupacji oraz o samej grabieży i poszukiwaniu dzieł utraconych, wśród których najcenniejszym jest średniowieczna figurka „Madonny brzemiennej” datowana na rok około 1400 czy niemniej wartościowa „Piękna Madonna Toruńska”, która prawdopodobniej znajduje się w Niemczech w jakiejś prywatnej kolekcji. Skąd o tym wiadomo? Dowiecie się z prezentowanej publikacji.

Katalog strat wojennych obejmuje ponad 100 pozycji, wśród których znajdziecie zarówno rzeźby, jak i obrazy, monety, meble, a nawet piec i bogato zdobione drzwi z 1640 roku. Wśród utraconych obrazów są te przedstawiające mistrzów zakony krzyżackiego, lokalnych polityków i mieszczan, a także wyjątkowo cenny album 13 gwaszy Carla Albertiego, który portretował Toruń w latach 1790-1793. Na szczęście wszystkie gwasze uwiecznił na fotografiach Grimm, są one cenne nie tylko ze względu na walory artystyczne, ale i historyczne, bowiem na obrazach Albertiego widzimy nasze miasto w ostatnich latach przed II rozbiorem Polski. Na tę chwilę katalog strat wydaje się kompletny, ale niewykluczony, że gdy wypłyną nowe materiały, ta lista wydłuży się (lub skróci jeśli uda się coś odzyskać).
Prezentowana książka nigdy nie trafiła do sprzedaży. Zarówno wersja w twardej jak i miękkiej oprawie była rozdawała przy kilku okazjach. Każdy natomiast może pobrać wersję elektroniczną (PDF) ze strony MOT – link [dostępność: 19-01-2020]. Do czego Was zachęcam, ponieważ była to jedna z bardziej oczekiwanych przez miłośników Torunia i ważniejszych publikacji roku 2019.

ISBN: 978-83-66208-05-6
wydawca: Muzeum Okręgowe w Toruniu
ilość stron: 222
rok wydania: 2019
okładka: twarda

18 grudnia 2019

📘#63: „Podgórz koło Torunia” – Katarzyna Kluczwajd

✔️ 56/2019 (333)
Nie zawsze przebieranie nogami oznacza pełny pęcherz, czasami to oznaka zniecierpliwienia – niespokojnego oczekiwania na nadejście czegoś (lub kogoś) długo wypatrywanego. Ja tak mam z książkami. Kiedy widzę zapowiedź kolejnego tytułu ulubionego autora, zaczynam niespokojnie odliczać dni do premiery. Z niektórymi publikacjami o Toruniu jest podobnie. Jedną z nich jest prezentowany dziś album Podgórz koło Torunia Katarzyny Kluczwajd. Album, który – moim zdaniem – jest najważniejszą tegoroczną książką o Toruniu, to niezwykła gratka nie tylko dla miłośników Grodu nad Wisłą i Podgórza, ale także deltiologów i koneserów starej fotografii. Potencjalnych odbiorców jest zatem wielu, a kim jest Autorka publikacji?
Katarzynę Kluczwajd zna chyba każdy miłośnik Torunia, od lat pisze książki o historii naszego miasta, jest redaktorką i współautorką cyklu Zabytki toruńskie młodszego pokolenia, twórczynią bloga Toruniarnia, organizatorką licznych konferencji naukowych... Jest osobą o wielkim zaangażowaniu i wiedzy, która z pasją odgrzebuje z pryzm zapomnienia wątki z dziejów Torunia. Jako rodowita podgórzanka konsekwentnie promuje także swoją dzielnicę – również w książkach. Jest Autorką bogato ilustrowanej publikacji Podgórz, a także współautorką Zabytków lewobrzeżnego Torunia. Podgórz koło Torunia to kolejna książka, która opowiada nam historię niegdyś niezależnego od Torunia miasteczka kolejarzy i wojskowych. Tę opowieść snują przede wszystkim obrazy – stare widokówki z imponujących zbiorów Pawła Żuchowskiego. W albumie znajdziecie ponad 130 walorów z lat 1896-1942. Każdy został dokładnie opisany i opatrzony wyczerpującym komentarzem historycznym. Swoistym bonusem jest kilka pocztówek z okresu PRL i współczesnych.
Książkę otwiera krótki rys historyczny Podgórza oraz pocztówki. Dla przejrzystości, widokówki pogrupowano na kilka kategorii. Najpierw mamy okazy wieloobrazkowe czyli tak zwane Grüssy, potem przechodzimy na ulicę Poznańską, z której przez Parkową docieramy do Piasków (te zostały przyłączone do Podgórza dopiero w 1934 roku); dalej zaglądamy na Kluczyki, gdzie główną atrakcję stanowiła restauracja-ogród. Po obfitym posiłku przenosimy się do miasteczka poligonowego, a na sam koniec odwiedzamy „Thorner Eiland” ツ czyli Kępę Bazarową.
 
W albumie znajdziecie pocztówki ponad czterdziestu wydawców, m.in. z Torunia, Podgórza, Wrocławia, Berlina czy Krakowa. To gwarantuje różnorodność i odmienne spojrzenia nawet na to samo miejsce. Taka ilość wydawców świadczy też o tym, że Podgórz nie tylko dobrze przyjął widokówkę jako formę korespondencji, ale był też atrakcyjnym miejscem do fotografowania.
Warto też wspomnieć, że Podgórz koło Torunia to dopiero druga publikacja poświęcona toruńskim pocztówkom. Pierwsza – Toruń na starych widokówkach – została wydana ponad szesnaście lat temu i skupia się w dużej mierze na Starym Mieście. Album Katarzyny Kluczwajd jest jednak znacznie bogatszy (więcej pocztówek, pełniejsze opisy i komentarze), ale przede wszystkim ukazuje wciąż – mam takie wrażenie – mało znaną wśród prawobrzeżnych torunian, dzielnicę „lewego miasta”. Ostatnio natrafiłem w internecie na komentarz pewnego młodego człowieka, który stwierdził, że na lewobrzeżu „nic nie ma”. Otóż nie jest to prawdą. Wystarczy wybrać się na spacer po Podgórzu, aby stwierdzić, że kilka godzin chodzenia, to zbyt mało, aby poznać tę część miasta. To dzielnica z duszą i niepowtarzalnym klimatem; dzielnica, w której wciąż ściera się świat cywili ze światem wojskowych. Tę symbiozę widać także na pocztówkach z kolekcji Pawła Żuchowskiego, podobnie jak czuć atmosferę minionych czasów, kiedy miejską kakofonię tworzyły: gwar rozmów, skrzypienie drewnianych kół wysłużonych wozów i bryczek oraz tupot końskich kopyt na bruku. A wszystko to w pięknym wydaniu: w dużym formacie, na kredowym papierze i w twardej oprawie.

pełny tytuł: Podgórz koło Torunia. Pocztówki z kolekcji Pawła Żuchowskiego
ISBN: 978-83-7591-667-6
wydawca: Region
ilość stron: 160
rok wydania: 2019
okładka: twarda

4 listopada 2019

📘#59: „Toruń na starych widokówkach” – Jerzy Domasłowski

✔️ 46/2019 (323)
Na Po Toruniu prezentowałem już kilka książkowych albumów ze starymi fotografiami zarówno z okresu pruskiego, II Rzeczypospolitej, lat II wojny światowej, jak i PRL. Tak, jest ich trochę, a część z nich, to pozycje naprawdę godne uwagi. Bardziej ubogo prezentują się publikacje związane z toruńskimi widokówkami. Właściwie istnieją tylko dwie. Druga wyszła w 2019 roku i skupia się na pocztówkach podgórskich (z czasów, gdy Podgórz nie był jeszcze częścią Torunia) – o albumie Podgórz koło Torunia napiszę niebawem. Tymczasem teraz chciałbym Wam pokazać tę pierwszą, wydaną nieco wcześniej, bo w 2003 roku.
Toruń na starych widokówkach Jerzego Domasłowskiego, to skromny zbiór 67 pocztówek z lat 1897-1939, na których znajdziecie zarówno Stare Miasto, jak i historyczne przedmieścia, a nawet kadry z lewobrzeża. Ta wspomniana wyżej skromność jest tylko objętościowa. Bogactwo objawia się tu w różnorodności prezentowanych walorów. Zaprezentowane w albumie pocztówki przedstawiają wyjątkowy kunszt zarówno ówczesnych fotografów, jak i grafików, którzy zadbali o artyzm każdej pracy.
W publikacji Toruń przedstawiony jest zarówno z perspektywy poszczególnych budynków (tych charakterystycznych dla naszego miasta i powszechnie znanych, jak i mniej oczywistych), jak i ulic. Nie zabrakło również miejsca na pocztówki reklamowe, graficzne i wieloobrazkowe. Stare zdjęcia najlepiej oglądać z lupą w ręku, można wtedy zobaczyć więcej szczegółów, jak chociażby szyldy i witryny nieistniejących sklepów, ludzi z epoki, a co za tym idzie – również ich stroje, czy pojazdy: konne wozy, pierwsze automobile, tramwaje - tego tu nie brakuje. I właśnie za to tak lubię stare fotografie, pozwalają na wiele godzin zatracić się w przeszłości, są jak powszechnie dostępny wehikuł czasu. Poza tym autorskie spojrzenie na dawny Toruń gwarantują różni wydawcy: toruńscy – na czele z Carlem Bonathem czy Justusem Wallisem, czy ci z innych miast: Berlina, Poznania, Wrocławia, Trewir czy Magdeburga.

Dodatkowych atutem publikacji Domasłowskiego są komentarze, pod każdą z widokówek. Dowiecie się z nich nie tylko tego, kto jest wydawcę danego waloru czy mniej więcej w jakim roku pocztówka została wydania. Autor zadbał również o rys historyczny i opis tego, co widać na obrazie.
Co do dostępności albumu... Jako, że książka została wydana szesnaście lat temu (piszę to w 2019), nie liczcie na to, że kupicie ją w księgarniach. Pozostaje zatem internet, a konkretnie allegro, gdzie cena waha się od 19 do 36 zł (z przesyłką). Zwróćcie jednak uwagę na wydanie. To, które prezentuję na blogu jest drugim rozszerzonym. Pierwsze pochodzi z 1996 roku i ma inną okładkę, zatem łatwo je odróżnić. A Toruń na starych widokówkach warto mieć w swojej biblioteczce, bo to publikacja w sam raz dla miłośników starych fotografii, Torunia, jego historii, architektury, piękna i klimatu. Czy są tacy wśród Czytelników niniejszego bloga? Z pewnością. ツ

ISBN: 93-88273-06-X
wydawca: Wydawnictwo VIA
ilość stron: 72
rok wydania: 2003
typ okładki: twarda

1 kwietnia 2019

📘#46: „Podgórz” - Katarzyna Kluczwajd

Kiedyś już chyba pokusiłem się o to wyznanie, ale powtórzę – lubię Podgórz. Za jego klimat, architekturę, historię, skarby i tajemnice. Lewobrzeżne części miasta zacząłem poznawać dość późno, bo jakieś dziesięć lat temu. Kilka lat później eskapady na lewobrzeże usprawnił nowy most i od tego czasu zrobiło się łatwiej. Tak więc lubię tam wpadać z krótką wizytą i wyczekuję każdej nowej publikacji na temat „Lewego Miasta” (jak chciano kiedyś nazwać Toruń po tej stronie Wisły), a gdy już się pojawia, wtedy mam swoje małe książkowe święto, które z radością celebruję.
No dobra, to tyle tytułem wstępu, czas zaprezentować książkę. A więc...

Podgórz Katarzyny Kluczwajd to pejzaż dawnego miasteczka wojskowych i kolejarzy. Miasteczka wpływowych rodów i wyznawców różnych religii. Miasteczka, w którym katolicy i ewangelicy podzielili się kostnicą. Miasteczka, w którym całe dekady funkcjonowało drugie miasteczko – poligonowe, gdzie armatnie wystrzały były czymś równie naturalnym, co dla mieszkańców Bydgoskiego Przedmieścia przejeżdżające tramwaje.

Katarzyna Kluczwajd z wielką pasją opowiada nam o historii swojej dzielnicy od czasów pruskich do PRL; zabiera nas na spacer dawnymi ulicami Podgórza, pokazuje piękne kamienice i skromne domki, restauracje, kina, parki... Przedstawia nam mieszkańców. Niektórym poznamy bliżej. Wraz z podgórzanami będziemy uczestniczyć w ważnych dla miasteczka wydarzeniach, świętach, zabawach. Poznamy podgórskie stowarzyszenia, instytucje kulturalne. Zobaczymy jak mieszkańcy spędzali czas wolny i jak wyglądało życie codzienne. A wszystko to wzbogacone całą masą nigdy wcześniej niepublikowanych starych zdjęć, dzięki czemu książka nabiera charakteru albumu, ale bogatego w treść.
Podgórz, to wbrew tytułowi, publikacja nie tylko dla podgórzan. To okazja dla wszystkich torunian, aby nieco bliżej poznali niezwykle bogatą historię dzielnicy, która jeszcze do 1938 roku była (prawie) niezależnym miasteczkiem.

Właściwie najlepszą rekomendacją dla tej publikacji jest nazwisko Autorki, która powinna dostać certyfikat „Solidna Firma”. Solidne książki wydaje na pewno Księży Młyn. Podgórz, to trzecia publikacja Katarzyny Kluczwajd wydana w łódzkim Domu Wydawniczym. Wcześniejsze książki, tj. Toruń między wojnami oraz Toruń, którego nie ma również zasługują na uwagę.

Jeśli zaś chodzi o książki o Podgórzu, to polecam 450 lat toruńskiego Podgórza 1555-2005 (niestety, nakład został wyczerpany, ale wersja zdigitalizowana jest dostępna na Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej) oraz Zabytki lewobrzeżnego Torunia.
Lewobrzeże nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa, więc mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne tytuły, dzięki którym jeszcze bardziej zgłębimy wiedzę o tych mniej znanych dzielnicach Torunia. Ale zanim to nastąpi, koniecznie sięgnijcie po Podgórz. Tak książka, to „must have” każdego miłośnika lokalnej historii.

ISBN: 978-83-7729-452-9
wydawca: Księży Młyn Dom Wydawniczy
ilość stron: 190
rok wydania: 2018
typ okładki: twarda
seria: Toruńskie przedmieścia sprzed lat (tom 1)

4 lutego 2019

📘#44: „Okupowany Toruń w obiektywie Kurta Grimma” - oprac. Sylwia Grochowina i Iwona Markowska

Pamiętam, że gdy pisałem o książce Toruń w obiektywie fotoreportera Andrzeja Kamińskiego, wyraziłem nadzieję, że Muzeum Okręgowe zdecyduje się na kontynuowanie cyklu publikacji albumowych. Mają przecież imponujące archiwa i Kurt Grimm był – według mnie – naturalnym bohaterem kolejnej publikacji. A właściwie nie sam Grimm, tylko jego prace – zdjęcia robione w okupowanym przez Niemców Toruniu.

W 2018 roku album Okupowany Toruń w obiektywie Kurta Grimma wreszcie ujrzał światło dzienne. Nie pamiętam dokładnej daty premiery, z kupnem wstrzymywałem się przez kilka miesięcy. Dlaczego? O tym później. To nie zmienia fakty, że w zeszłym roku była to, dla miłośników Torunia, jedna z ważniejszych pozycji książkowych, która powinna już dawno być omówiona ma tym blogu. Musicie mi jednak wybaczyć tę zwłokę. Zeszły rok, a właściwie druga połowa, była dla mnie szybka niczym fury Vina Diesela. Wszystko przez moją książkę, która wchodziła na ostatnią prostą realizacji. Tak więc miałem spore zaległości, jeśli chodzi o lokalne publikacje. Jednak do rzeczy...
W omawianym dziś albumie znajdziecie 218 fotografii z lat 1940-1944. Zostały uporządkowane i zamknięte w pięciu częściach. Pierwsza dotyczy pierwszego roku okupacji: zaczynając od zimy stulecia, a kończąc na lecie 1940 roku. Mamy tu zarówno Toruń przysypany śniegiem, piękne zimowe panoramy, samochody przejeżdżające przez zamarzniętą Wisłę, zabawy dzieci, a także smutny obraz Kozackich Gór i Dębowej Góry oraz ich mieszkańców. Warto tu wspomnieć, że tereny te już w międzywojniu były postrzegane jako tzw. dzielnice nędzy. Jest też sporo fotografii ukazujących zniszczony most kolejowy, a także Port Zimowy zarówno zimą, jak i latem.

W części drugiej znajdziecie zdjęcia władz okupacyjnych, zarówno tych lokalnych na czele z nadburmistrzem Franzem Jokobem, jak i centralnych. Jest tu sporo fotografii stricte reportażowej. Mamy więc udokumentowane ważne dla niemieckich torunian wydarzenia i wizyty, jak chociażby przyjazd namiestnika i gauleitera Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie Alberta Forstera w lutym 1940 roku czy generalnego gubernatora Hansa Franka w maju tegoż samego roku. Przy zdjęciach z wnętrz toruńskich gmachów, warto zwrócić uwagę na drugi plan, na wystrój. Możecie odkryć całkiem inne oblicze dobrze Wam znanych pomieszczeń.
Jeszcze więcej wnętrz znajdziecie w części trzeciej, która została poświęcona obiektom kulturalnym. Grimm znakomicie udokumentował przebudowę Teatru Miejskiego, zobaczycie również jak wyglądał Baj Pomorski, gdy jeszcze nie był teatrem dla dzieci, będzie też okazja, aby zajrzeć do wnętrza kawiarni działającej na parterze Dworu Artusa. Rozdział kończą zdjęcia modelu pomnika Mikołaja Kopernika, który stanął w maju 1943 r., na obecnym placu Rapackiego. Grimm wykonał kilka ciekawych ujęć, w większości nigdy wcześniej niepublikowanych.

Część czwarta nie jest specjalnie obszerna, ale za to zdjęcia, jakie tu trafiły, to prawdziwe perełki. Wnętrza szpitala na Przedzamczu: sale chorych, kuchnia, łazienka, spiżarnia – coś niebywałego, istny szał dla miłośników Torunia. Dalej – gazownia przy Lubickiej, zarówno z zewnątrz, jak i od środka. Przy okazji, skoro jesteśmy już przy gazowni, odsyłam Was, do ciekawego artykułu Marcina Ceglarskiego i Jakuba Polaka „Nowa Gazownia Miejska w Toruniu”, tekst trafił do książki Toruński modernizm, tam też znajdziecie kilka fotek Grimma.

No dobra, została nam ostatnia część, zatytułowana „Miasto i okolica”. Otwierają ją znakomite panoramy prawobrzeżnego Torunia, którego w części już nie ma. Nie ma przede wszystkim zabudowań portowych na dzisiejszym Bulwarze Filadelfijskim, nie ma też starej gazowni. Dalej, znajdziecie fotografie wykonane z wieży Ratusza Staromiejskiego, a także jego wnętrza. Warto wspomnieć, że w ratuszu w latach okupacji, owszem były wystawy, ale część pomieszczeń zajmowały ówczesne władze miasta z nadburmistrzem na czele. Zatem w albumie nie mogło zabraknąć fotografii ukazujących wystrój biur, w tym gabinetu samego Franza Jakoba. Są też fotografie figury Pięknej Madonny z Kościoła św. św. Janów, którą Niemcy ukradli i do dziś nie raczyli oddać. Końcówka albumu to mieszanka zdjęć toruńskiej starówki i przedmieść, wnętrz kościołów i fotografii będących reprodukcjami starych fotek, przedstawiających nieistniejące bramy. Te grimmowskie reprodukcje były już publikowane w innych książkach i albumach, dlatego ich obecność tutaj, jest dla mnie niezrozumiała, tym bardziej, że twórcy albumu mając do dyspozycji około półtora tysiąca fotografii Grimma, nie musieli szukać „zapchaj dziury”.
Podsumujmy zatem. Okupowany Toruń w obiektywie Kurta Grimma, to niewątpliwie cenna publikacja, która poszerza naszą wiedzę ikonograficzną o tym trudnym dla Polaków okresie. Oglądając te zdjęcia musicie mieć jednak świadomość, że to fotografia propagandowa, tworzona przez okupanta, naszego wroga. Ta propaganda szczególnie rzuca się w oczy na zdjęciach typowo reporterskich, gdzie Polaków przedstawia się w niezbyt korzystnym świetle, tymczasem Niemców wręcz odwrotnie. Pamiętajcie też, że te zdjęcia, publikowane wówczas czy to w prasie czy biuletynach, były zawsze opatrzone stosownym komentarzem, nie muszę chyba pisać, że komentarze te nie były nam – Polakom – przychylne. Wspomina o tym we wstępie Sylwia Grochowina, a później Iwona Markowska we wprowadzeniu, które jest jednocześnie biogramem Kurta Grimma. Sylwia Grochowina napisała również artykuł o życiu w okupowanym Toruniu, który również trafił do publikacji. Jak na razie wymieniłem same plusy tego albumu, prawda? Jest ich naprawdę dużo, właściwie każde po raz pierwszy publikowane tu zdjęcie to wielki plus. Ale są też wady, bo i nie ma rzeczy idealnych. Pierwszą jest cena. Album kosztuje 80 zł i to była przyczyna, dla której zwlekałem z kupnem. Po prostu musiałem dłużej się zastanowić. Osiem dyszek, to sporo, ale skoro już tyle zdecydowałem się wydać, mam swoje oczekiwania. I tu dochodzimy do kolejnej wady, a są nią bardzo oszczędne podpisy pod zdjęciami. Zabrakło mi tu porządnych przypisów, z komentarzem historycznym, ale i dokładnymi opisami zdjęć. Ich brak to spory minus, podobnie jak obecność fotografii, które były już wcześniej publikowane gdzie indziej. Mając w rękach tak potężne archiwum, naprawdę nie trzeba było dublować fotek. Ostatnią rzecz, do której chciałbym się przyczepić, to zmarnowanie okazji na stworzenie spójnej serii albumów. Po publikacji wspomnianego wcześniej albumu Kamińskiego, myślałem, że Muzeum Okręgowe pójdzie za ciosem i kolejny album wyda w podobnej szacie graficznej i formacie. Byłoby miło, prawda? Tym bardziej, że w muzealnych archiwach jest tyle zdjęć, że można zrobić co najmniej kilka kolejnych publikacji. Tymczasem album Grimma za cholerę nie pasuje do albumu Kamińskiego. Zmarnowana okazja. Szkoda.

Mimo tych kilku wad, uważam, że Okupowany Toruń... to książka, która powinna się znaleźć w biblioteczce każdego miłośnika historii Torunia. To ważny album dla dziejów naszego miasta, i aż dziwne, że powstał dopiero teraz, to znaczy – tak późno. Ale dobra, pomińmy na chwilę niewątpliwą wartość historyczną i zobaczmy co nam zostanie. Ta reszta, to walory artystyczne, bo choć Grimm był nazistą, co do tego nie ma większych wątpliwości, jedno trzeba mu oddać – foty trzaskał przecudne. Sami się o tym przekonacie, sięgając – do czego Was zachęcam – po niniejszy album.

ISBN: 978-83-60324-89-9
wydawca: Muzeum Okręgowe w Toruniu
ilość stron: 366
rok wydania: 2018
typ okładki: twarda

15 grudnia 2017

📘#34: „Toruń, którego nie ma” – Katarzyna Kluczwajd

Ten album długo kazał na siebie czekać. Miał ukazać się już w grudniu zeszłego roku, ale coś w łódzkim wydawnictwie nie poszło i premierę przeniesiono na wiosnę. Wiosna minęła, lato przestało grzać, przyszła jesień – liście opadły, zgniły i nawet zdążył je przykryć cienki śnieżny kocyk… W końcu JEST! Na początku grudnia 2017 r. Toruń, którego nie ma pokazał się publiczności.

Ta książka, to kolejny wehikuł czasu. Mamy ich już kilka. Ledwie kilka miesięcy wcześniej ukazał się Toruń w obiektywie fotoreportera, który przeniósł nas do PRL-owskiej rzeczywistości, wcześniej mieliśmy też Toruń między wojnami ukazujący życie w naszym mieście w latach ’20 i ’30 XX wieku, a także album Toruń w starej fotografii z mało znanymi zdjęcia wyciągniętymi z miejskich archiwów, był wreszcie Toruń. Miasto i ludzie na dawnej fotografii. Tak więc Gród Kopernika ma już całkiem sporo albumów ze starymi fotkami. Tych jednak nigdy dość, a Toruń, którego nie ma Katarzyny Kluczwajd, to kolejna obowiązkowa pozycja dla miłośników naszego miasta.
W tym albumie znajdziecie zdjęcia miejsc zarówno z prawego, jak i lewego brzegu Wisły; zarówno z czasów pruskich, lat II RP, jak i PRL-u. Mamy więc do ogarnięcia nie tylko spory obszar, ale i duży przedział czasowy. Ten brak monotonności od razu rzuca się w oczy, a historię każdego z ukazywanych adresów opisują wyczerpujące komentarze Autorki. 
Toruń, którego nie ma, to wędrówka po miejscach, które albo zupełnie znikły z mapy naszego miasta, albo zmieniły swój charakter lub przeniosły się gdzie indziej, jak chociażby willa Grossera „wycięta” z ul. Krasińskiego, a następnie „wklejona” do krajobrazu wsi Antoniewo. Rozwój miasta sprawia, że nie wszystko udaje się ocalić – tak było, jest i tak będzie i nie ma co z tego powodu rwać włosów z głowy. Naszym zadaniem jest dokumentowanie miasta i jego architektury, co część z nas to czyni. A może za sto lat pojawi się album ze zdjęciami XXI-wiecznego Torunia? Dzięki XIX- i XX-wiecznym dokumentalistom oraz takim publikacjom, jak Toruń, którego nie ma, możemy zobaczyć miasto naszych przodków: z halami balonowymi przy ul. Balonowej i na rogu Drzymały i Okólnej, z licznymi bramami i basztami Starego i Nowego Miasta, z Dworcem Zachodnim, restauracją na Kluczykach i parostatkiem, który dowoził do niej torunian, z gazownią na starówce i nędzą Kozackich Gór, z wieżą ciśnień górującą nad Mokrem i masztem nadawczym dominującym nad całym lewobrzeżem. Na kolejnych zdjęciach zobaczycie dawny blask Bydgoskiego Przedmieścia, zapomniane pomniki, sklepy i wielkie zakłady przemysłowe, które w Polsce Ludowej miały uczynić z Torunia gospodarczą potęgę. Wszystko to, i wiele więcej znajdziecie w książce Katarzyny Kluczwajd. Autorka kolejny raz organizuje wyprawę z cyklu „powrót do przeszłości”. To wyprawa arcyciekawa, pozwalająca odkryć również te mniej znanej karty z historii Torunia. Część zdjęć znałem z innych publikacji i Internetu, ale było też sporo cieszących oczy perełek.
Wydawnictwo Księży Młyn, może i nie jest oficyną, która „mieli” szybko, ale na pewno gwarantuje wysoką jakość swoich publikacji. Twarda oprawa, szyty grzbiet, kredowy papier – to sprawia, że taki album miło jest wziąć do ręki, a jeszcze milej zapoznać się z jego treścią. Co ciekawe – album jest dwujęzyczny, mamy tekst zarówno po polsku, jak i po niemiecku, dzięki czemu może trafić do szerszego grona odbiorców. Takiej książki zwyczajnie nie wypada nie mieć w swojej bibliotece. I wierzcie mi: każdy powód jest dobry, aby zrobić sobie taki prezent.

ISBN: 978-83-7729-333-1
wydawca: Księży Młyn Dom Wydawniczy
ilość stron: 144
rok wydania: 2017
typ okładki: twarda