| KSIĄŻKI |
📂 № 28/2021 (397) |
Kamila Cudnik swoją nową opowieść ulokowała w roku 1904. To czasy zaboru pruskiego i Torunia jako miasta-twierdzy. Jednak ta historia zaczyna się nie w Grodzie Kopernika, lecz w odległym Berlinie, gdzie Walter von Offenberg - oficer pruskiej armii, w pojedynku na pistolety, śmiertelnie rani innego oficera i jednocześnie kochanka swojej zmarłej żony. To wydarzenie sprawia, że Offenberg zostaje zesłany do Festung Thorn. Kupuje pałacyk w Wygoddzie - niewielkiej osadzie pod Toruniem i tam rozpoczyna nowe życie. Tymczasem nadchodzi Noc Kupały, zwana w naszym regionie kupalnocką. Jest ciepła czerwcowa noc i okoliczna młodzież chłopska zbiera się pod ruinami zamku Kazimierza Wielkiego w sąsiedniej Złotorii. Jest puszczanie wianków i muzyka, są śpiewy i alkohol. Tej nocy wszystko może się zdarzyć, nie ma żadnych hamulców. Wśród zebranych jest też Luiza - młoda kobieta wywodząca się z rodziny ziemiańskiej, do której jeszcze niedawno należał pałac w Wygoddzie. Dziewczyna nie przyszła tu jednak szukać amorów, po prostu lubi ludowe zabawy. Nikt jeszcze nie wie, że ta noc skończy się tragedią. W drodze powrotnej Luiza zahacza o złotoryjski cmentarz, gdzie potyka się o... zwłoki. Wśród nagrobków leży córka miejscowego kowala - Julia Gincz, która również brała udział w imprezie w ruinach zamku. Poderżnięte gardło jednoznacznie świadczy o tym, że młoda kobieta została zamordowana.
Śledztwo prowadzi toruński policjant Franz Grigo. Sprawa nie wydaje się prosta, dodatkowo wszystko komplikuje brak świadków i narzędzia zbrodni. Motywy też nie są jasne, choć wskazówką może być to, że dziewczyna była w trzecim miesiącu ciąży. Przy okazji śledztwa, zostaje też przypomniana sprawa sprzed jedenastu lat, gdy również podczas kupalnocki uduszono inną dziewczynę. Sprawcy nigdy nie złapano, czy zatem może chodzić o seryjnego mordercę? Pytań i wątpliwości przybywa, a tymczasem Offenberg i Luiza zaczynają coraz bardziej się do siebie zbliżać.
Naprawdę, miło patrzeć jak Kamila Cudnik z każdą swoją kolejną książką coraz odważniej rozwija te niewidzialne, przez wielu uznawane za mityczne (choć niesłusznie), twórcze skrzydła. Powieścią W cieniu twierdzy Autorka wkroczyła na wyższy literacki poziom. Osadzony w pierwszych latach XX wieku retro-kryminał znakomicie oddaje klimat oraz realia Torunia i okolic tamtych czasów. Autorka wykonała tu kawał historycznej roboty, odtwarzając świat, który dawno przeminął. Dawne stroje i zwyczaje zarówno mieszczuchów, ziemiaństwa jak i chłopstwa, podziały i uprzedzenia - to wszystko znajdziecie w tej powieści, a oprócz tego lokacje: knajpy z czasów pruskich, dawny park miejski, pierwsze - jeszcze objazdowe - teatry świetlne; gościnnie występują tu również postaci historyczne, jak choćby Otton i Helena Steinbornowie czy doktor Szuman. Dodajmy do tego jeszcze tajemniczą sprawę okrutnej zbrodni, wątki obyczajowe oraz niepowtarzalny styl Autorki nacechowany lekkością narracji i mamy nietuzinkową, wciągającą, pełną emocji opowieść, którą warto poznać tej jesieni. To znakomita rozrywka i podróż w czasie, którą musicie odbyć. Do czego Was serdecznie zachęcam.