Grębocin Nad Strugą » ul. Olsztyńska 106
Prowadzę ten blog od pięciu lat i widziałem wiele dziwnych miejsc, które oferuje Toruń. Zaliczam je do naszych lokalnych osobliwości, choć czasami z pejoratywnym wydźwiękiem. Dlaczego? Bywa, że sprawiają wrażenie nieudanych eksperymentów architektonicznych; w innych przypadkach, może i początkowo są to fajne rzeczy, ale ludzie szybko się nimi nudzą, a potem teren przejmuje Matka Natura.
W tym tygodniu zabieram Was w jedno z takich miejsc. Jego historia zaczyna się w 2016 roku na lokalnej liście budżetu partycypacyjnego na rok 2017 dla okręgu Bielawy-Grębocin. Pozycja nr 6, identyfikator projektu: GB0047. W opisie czytamy:
Budowa repliki kamiennego kręgu jako uzupełnienia infrastruktury sportowo-rekreacyjnej (teren przy skrzyżowaniu ulic Olsztyńska / Przeskok). Koszt: 10 tys. zł.
Na liście było sześć projektów, na ten zagłosowało najmniej, bo tylko 237 mieszkańców. Mimo to wszedł do puli razem z trzema innymi pomysłami. Dwa odpadły z powodu wyczerpania środków.
Mija rok. Jest początek września 2017 roku. Na skwerze między Olsztyńską i Przeskok panuje poruszenie. Grupka mieszkańców przyszła na otwarcie pierwszego w Toruniu Kamiennego Kręgu. Zjawił się nawet prezydent Zaleski, lokalny radiesteta machał wahadełkiem i wychwalał właściwości skał osadowych pochodzenia polodowcowego. Te trzynaście głazów ma rzekomo wywoływać dobrą i zdrową energię. Powiem Wam szczerze: nie znam się na tym, więc ciężko mi powiedzieć ile w tych kamieniach cudowności, a ile ślepej wiary w tę cudowność. Nie oceniam, nie krytykuję, tylko pokazuję. A chciałem pokazać Wam to miejsce już wcześniej. Widziałem zdjęcia z otwarcia w dniu otwarcia i wkrótce po tym planowałem tu przyjechać. Ale wiecie, jak to jest z planami – odłożyłem termin raz, potem drugi i w końcu zapominałem na... prawie półtora roku. W Kamiennym Kręgu zjawiłem się na początku lutego 2019 roku i zastałem obraz zgoła inny, niż ten zatrzymany w kadrach z września 2017 roku.
Toruńskie Stonehenge, to dziś miejsce bardzo zaniedbane. Po drewnianych ławkach zostało tylko wspomnienie, Kamienny Krąg zarósł chwastami, tablica informacyjna wprawdzie jeszcze stoi, ale została już pomazana, podobnie jak największy z głazów. Nie wygląda to najlepiej. Chociaż z drugiej strony jeszcze nie wszystko stracone. Nowe ławki, trochę czyszczenia, pielenia i koszenia, i miejsce mogłoby znów wyglądać ładnie, a nawet stać się wizytówką Grębocina Nad Strugą – ciekawostką, do której ściągaliby mieszkańcy z innych dzielnic. Trzymam kciuku, za to miejsce, bo lubię osobliwości, poza tym – sami powiedzcie – trochę szkoda tych dziesięciu kawałków, nie?