|POMNIKI|
✔️ № 47/2019 (324) |
Nieocenionym źródłem inspiracji do tzw. wpisów współczesnych, są kolejne edycje budżetu obywatelskiego (dawniej partycypacyjnego). Serio, co roku z niecierpliwością oczekuję ich wyników, gdyż wiem, że znajdę tam tematy, które będą nadawać się na bloga. Nie, żebym zaraz biegał po wszystkich siłowniach zewnętrznych, ale czasami trafi się projekt, który z różnych względów, przyciągnie moją uwagę.
Tak było i tym razem, choć nie pierwszy raz trafiłem na ten zaniedbany pas zieleni między ulicami Olsztyńską i Przeskok. Osiem miesięcy wcześniej (w marcu 2019 r.) pojechałem tam, aby zrobić zdjęcia do materiału o innej instalacji – Kamiennym Kręgu, który wyrósł tam przed kilkoma laty. Teraz, w jego bliskim sąsiedztwie, pojawił się kolejny celtycki akcent – replika posągu Niedźwiedzia ze szczytu góry Ślęża.
Co mają wspólnego Celtowie z Grębocinem Nad Strugą? Zabijcie mnie, ale nie mam pojęcia. Niemniej, jeden z tamtejszych mieszkańców, zamarzył sobie, aby zrobić ze skweru między ul. Olsztyńską a ul. Przeskok, celtyckie zagłębie Torunia. Nie za bardzo to rozumiem, ale i nie wszystko muszę rozumieć, prawda? Trochę poczytałem o dolnośląskim posągu i dowiedziałem się, że oryginalny misiek pochodzi najprawdopodobniej z okresu lateńskiego, czyli mamy tam do czynienia ze sztuką datowaną na lata 400-200 p.n.e. Nieźle, nie?! Poza tym góra Ślęża i okolice, to tereny, które w ok 400 r. p.n.e. zajęli Celtowie. To była pierwsza fala migracji, potem pojawili się jeszcze w Małopolsce i na Kujawach. Oryginalny Niedźwiedź jest zatem cennym zabytkiem, którego największą wartością jest bardziej wiek niż walory artystyczne.
No, tyle jeśli chodzi o oryginał. A co z toruńskim posągiem? Otóż, projekt budowy repliki celtyckiego Niedźwiedzia, trafił pod głosowanie mieszkańców Grębocina Nad Strugą i Bielaw w 2018 roku i choć zyskał przychylność jedynie 108 osób, to wystarczyło, aby pomysł dostał zielone światło i został zrealizowany. Toruńska rzeźba – przypominająca przerośnięty i pokraczny przycisk do papieru – została wykonana z szarego granitu (oryginał wykuto w granodiorycie) i liczy około półtora metra długości. Podstawą jest, niezbyt estetyczny, betonowy cokół, a otoczenie – mówiąc delikatnie (bardzo delikatnie) – jest zaniedbane. Poza tym, odniosłem wrażenie, jakby ustawienie posągu było przypadkowe; jakby któregoś dnia Baloo po prostu spadł z ciężarówki, wylądował na poboczu drogi, no i tak już został.
W czerwcu 2019 r. na stronach BIP-u, miasto opublikowało informację, z której wynika, że do przetargu na stworzenie i ustawienie rzeźby Niedźwiedzia, stanęły trzy firmy. Najtańszą była toruńska Pracownia Architektury Krajobrazu i Rzeźby Zielenią Pisane, zaproponowała kwotę 14 300 zł i chyba ta oferta przeszła, choć nie dotarłem do dokumentu, który by to jednoznacznie potwierdzał. Jeśli macie jakieś informacje na ten temat, podzielcie się nimi w komentarzu.
Grębociński pomnik, posąg, rzeźbę czy jakkolwiek inaczej to sobie nazwiecie, należy traktować jako lokalną ciekawostkę; ani ładną, ani pożyteczną, ani potrzebną - ot zbytek za prawie piętnaście koła. Czy Niedźwiedź przyciągnie turystów? Wątpię. Powiem więcej, wątpię też w to, że będą tam zaglądać sami torunianie. Misiek, podobnie jak Kamienny Krąg, szybko zostanie zapomniany. Być może gdyby otoczenie było jakoś zagospodarowane... Być może gdyby skwer wyglądał jak skwer, a nie dzikie pole... Może właśnie od tego trzeba było zacząć? Zacząć od ścieżek, ławeczek, zieleni, a skończyć na kamieniach ułożonych w kółku i granitowym miśku. Tak czy inaczej, do pełni szczęścia brakuje tam tylko celtyckiego krzyża, rzeźby druida, no i – obowiązkowo – stołu do składania ofiar z ludzi. I tym sarkastycznym akcentem, kończę dzisiejszy wpis. Miłego dnia. ツ