|KSIĄŻKI|
Książka jest stara. Może nie bardzo stara, ale widać, że czas i przeżycia trochę ją posiniaczyły: ma przetarty grzbiet, pożółkłe kartki, kilka trochę zalanych stron, jakieś ślady po kleju i poprzekreślane stemple biblioteczne. Granatowy tusz nieco się rozmazał, ale wciąż można odczytać: Miejska Biblioteka Publiczna w Braniewie. Braniewo, to siedemnastotysięczne miasto w warmińsko-mazurskim, ale to nie stamtąd sprowadziłem Więźnia toruńskiego Fortu VIII. Generalnie poszukiwania tej książki, czy raczej wyczekiwanie, aż ktoś ją wystawi na allegro, trwało dobry rok. Wydana w latach ’80 w nakładzie 2 tyś. egzemplarzy, nie jest pozycją powszechnie dostępną. Po miesiącach czekania, w końcu pojawiła się jedna sztuka. Jakiś antykwariat z południa Polski wystawił pojedynczy egzemplarz wycofany z biblioteki Polski północnej. Trochę więc się najeździła, nim trafiła do miasta, o którym opowiada.
Więzień toruńskiego Fortu VIII, to zapis wspomnień toruńskiego kolejarza Alojzego Liegmanna. Wspomnień głównie z lat II wojny światowej, co czyni tę książkę szczególnie ważną. Jednak Liegmann swoją opowieść zaczyna od 1933 r., kiedy dołączył do tzw. Brygady Fortecznej, czyli grupy cywilów, mającej za zadanie wyremontować toruńskie forty. Następnie opisuje pierwszą pracę na kolei – w lokomotywowni Toruń Główny i pierwsze dni okupacji, nasilający się niemiecki terror, aresztowania, egzekucje w lasach Barbarki. Przywołuje też morderstwo dokonane przez Niemców na mieszkańcach Rubinkowa, które swego czasu opisałem w tekście B-54/M-2 - Schron amunicyjny (miejsce egzekucji z 1939 r.). W końcu i sam Liegman trafia w łapy gestapo. W marcu 1940 r. zostaje osadzony w Forcie VIII [link]. Opis tego, co się działo za zamkniętą bramą wybudowanej przez Prusaków Twierdzy, jest więc relacją z pierwszej ręki. Relacją wstrząsającą i do bólu prawdziwą. Spore fragmenty tej części wspomnień przytacza Lidia Smentek w swojej książce Zygmunt Moczyński. Podróż do źródeł, którą również serdecznie polecam.
Forteczna gehenna Liegmanna trwała kilka tygodni. Właściwie, Niemcy nic na niego nie mieli, co nie przeszkadzało im trzymać go w lochu. W pewnym momencie brakowało im jednak rąk do pracy, zatem Alojzy zostaje zwolniony i skierowany do dawnego zakładu „Born & Schütze”, gdzie okupant urządził sobie fabrykę broni, i gdzie Liegmann przetrwał do końca wojny. Ale ta historia nie kończy się wraz z wkroczeniem do Torunia wojsk radzieckich. Autor ciągnie ją dalej, opisując swoje powojenne życie, prześladowanie przez UB (chociaż opisane bardzo delikatnie, w końcu książka ukazała się w 1983 r.) i pracę „na parowozie”.
Trzeba tu zaznaczyć, że Alojzy Liegmann, posługuje się bardzo ładnym, plastycznym językiem, dba o detale, do opisów wtrąca dialogi. Odniosłem wrażenie, że mam przed sobą książkę napisaną przez bardzo inteligentnego człowieka. Człowieka, który przeżył koszmar wojny i potrafi ten koszmar opowiedzieć. Dla mnie, jako miłośnika historii Torunia, to książka znacząca i zajmująca istotnie miejsce w księgozbiorze. Szkoda tylko, że nie doczekała się wznowienia, II wydania ze zdjęciami o lepszej jakości. Mimo to, gdy Więzień toruńskiego Fortu VIII wpadnie Wam kiedyś w ręce, albo mignie gdzieś przed oczami – nie zastanawiajcie się i natychmiast capnijcie tę książkę. Naprawdę warto.
ISBN: 83-00-00576-5
wydawca: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział Miejski w Gdańsku
ilość stron: 128
rok wydania: 1983
typ okładki: miękka
wydawca: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział Miejski w Gdańsku
ilość stron: 128
rok wydania: 1983
typ okładki: miękka