Stare Miasto | Mokre | Jakubskie Przedmieście
Toruń wciąż skrywa wiele tajemnic i skarbów. Część z nich ukrytych jest pod ziemią i tylko przypadek sprawia, że zostają odkryte. Tak było w przypadku mostu nieistniejącej Bramy Lubickiej, na który drogowcy wpadli w lutym 2018 roku. Co ciekawe, sam most również nie powinien istnieć… Ale od początku.
Toruń wciąż skrywa wiele tajemnic i skarbów. Część z nich ukrytych jest pod ziemią i tylko przypadek sprawia, że zostają odkryte. Tak było w przypadku mostu nieistniejącej Bramy Lubickiej, na który drogowcy wpadli w lutym 2018 roku. Co ciekawe, sam most również nie powinien istnieć… Ale od początku.
Jesteśmy na Rondzie Pokoju Toruńskiego. W tym miejscu zbiegają się granice trzech toruńskich dzielnic: Starego Miasta, Mokrego i Jakubskiego Przedmieścia. Sto lat temu, układ ulic był trochę inny, starówkę otaczał wewnętrzny pierścień Twierdzy Toruń, były mury, fosa i bramy. Część z tego zaczęto rozbierać jeszcze w XIX wieku, za czasów pruskich; część już po tym, jak Toruń odzyskał niepodległość. Właśnie wtedy, w latach ’20, władze miasta zleciły rozbiórkę Bramy Lubickiej oraz żelaznego mostu, który do tej bramy prowadził. Zarówno brama, jak i most, powstały blisko czterdzieści lat wcześniej – w 1884 roku. Jedyne znane mi zdjęcie Bramy Lubickiej znajduję w Historii Torunia (tom III, cz. I). Fotografię wykonano od strony dzisiejszej ulicy Dobrzyńskiej. Gdy się dobrze przyjrzymy, zobaczymy za bramą barierkę naszego mostu – mostu, który miał zostać rozebrany razem z bramą w 1920 roku.
Brama Lubicka, źródło: "Historia Torunia, tom III, cz. I" |
W toruńskich archiwach zachował się dokument potwierdzający zlecenie jego rozbiórki. Firma Paluszyński i Ska, rozpoczęła ją 10 maja 1921 roku, a skończyła we wrześniu. Jednak zamiast dokonać demontażu mostu – Paluszyński jedynie zasypał go (na szczęście). Wszyscy myśleli, że ta część pruskiej spuścizny znikła bezpowrotnie. Lata ’20 minęły, lata ’30 również, potem wybuchła II wojna światowa, a pięć lat później okupację niemiecką zastąpiła sowiecka i świat zapomniał o żelaznym moście, o tym małym i – w gruncie rzeczy mało istotnym – elemencie Twierdzy Toruń.
Rysunek rekonstrukcyjny Marcina Wichrowskiego, źródło: tablica przy rondzie Pokoju Toruńskiego |
Mija 98 lat. Jest luty 2018 roku. Raczej ciepły, niż zimny. W każdym razie zima stulecia, to to nie jest. Rozpoczynają się prace na placu Chrapka. Drogowcy docierają do ronda Pokoju Toruńskiego i tu na coś natrafiają. Szybko okazuje się, że to most i ceglane ściany fosy.
Jest środa, 27 czerwca. Po godzinie piętnastej odczytuję wiadomość od Marcina Orłowskiego – miłośnika historii i zabytków: „Byłeś już pod podziemnym mostem?” – pyta mnie. Szczegóły są zbyteczne. Określenie „podziemny most” pasuje tylko do jednego miejsca w mieście. Pamiętam, że gdy cztery miesiące wcześniej usłyszałem o tym znalezisku, pomyślałem: „wszedłbym tam”. Teraz nadarzyła się niepowtarzalna okazja, z której musiałem skorzystać.
Półtorej godziny później, czując się, jak Tadziu Norek z Miodowych lat, schodzę po drabince przez otwór studzienki kanalizacyjnej. Właz jednak nie prowadził do toruńskich kanałów, tylko pod żelazny most Bramy Lubickiej.
Tak trafiłem w miejsce, gdzie czas zatrzymał się prawie sto lat temu. Pierwsze, co muszę pokonać, po zejściu pod ziemię, to stara rura wodociągowa, która znika w grubej na ponad metr ścianie fosy. Gdy już pokonam przeszkodę, staję na piasku ubitym przez drgania tysięcy pociągów, które na przestrzeni stu lat przejechały przez Bramę Kolejową. Podziemna przestrzeń ma jakieś 130 m2 powierzchni. To całkiem sporej wielkości „apartament”. Most wspiera pięć żelaznych kolumn. Są przepiękne, a rdza tylko dodaje im uroku. Kolumny tworzą półkoliste ażurowe arkady. Zachowała się też rura gazowa od oświetlenia bramy. Ściany fosy, zbudowano z solidnej i ładnej licowej cegły. Podobno mają ponad metr grubości. Takiej ściany głową nie przebijesz.
To niezwykłe uczucie, gdy ma się świadomość tego, że od prawie wieku, niewiele osób widziało to miejsce. Most stanowi unikat nie tylko na skalę Polską, ale i Europejską. Mamy więc prawdziwą perłę ukrytą pod powierzchnią ziemi. Może więc warto ją odsłonić? Jest taki pomysł. Tym bardziej, że zachowały się także fundamenty samej Bramy Lubickiej, a tuż obok mostu, najprawdopodobniej został również zasypany schron oraz poterna, wychodząca w okolice Baterii Dobrzyńskiej. Cały ten "kompleks" mógłby stać się atrakcją turystyczną, podziemnym szlakiem wiodącym w kierunku tworzonego Muzeum Twierdzy Toruń. Od Baterii Dobrzyńskiej do Koszar Bramy Chełmińskiej, gdzie powstaje muzeum, jest rzut beretem.
Jednak, czy plany miłośników historii Torunia zostaną zrealizowane, to już zależy od władz miasta. Mam nadzieję, że most Bramy Lubickiej nie zostanie zapomniany na kolejnych sto lat. Byłoby marnotrawstwem oddać ziemi taki skarb.
Jaki będzie koniec tej historii? Zobaczymy. A tymczasem zapraszam do obejrzenia zdjęć.