ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

12 kwietnia 2021

„Zmora” – Robert Małecki (📘№ 84)

📂 13/2021 (382)
Lato 1986 roku, Lubicz, okolice działek rekreacyjnych i Drwęcy. Niewinna dziecięca zabawa w chowanego kończy się tragedią – siedmioletni Piotrek znika bez wieści. Milicja i media podejrzewają, że w sprawę mogli być zamieszani bracia Bąk – „koledzy” zaginionego, którzy lubili się nad nim znęcać i tego dnia bawili się razem z nim. Jednak dowodów na ich winę brak i w końcu śledztwo utyka w martwym punkcie.
 
Trzydzieści lat później komisarz toruńskiej policji Lesław Korcz, postanawia zdmuchnąć kurz zalegający na starych aktach i ponownie przyjrzeć się sprawie. Zagłębiając się w pożółkłe raporty bardzo szybko odnajduje wiele nieprawidłowości, do których mógł przyczynić się prowadzący śledztwo milicjant, niejaki Waldemar Kosowski - prywatnie przyjaciel i „działkowy” sąsiad rodziców zaginionego. Tymczasem do Torunia wraca Kama Kosowska – córka Waldka i jedna z uczestniczek feralnej zabawy w chowanego. Teraz jest dziennikarką i właśnie dostała propozycję zrealizowania jednego z odcinków serialu dokumentalnego poświęconego zaginięciu małego Piotrka.
 
Korcz i Kama, choć niezależnie od siebie, zaczynają grzebać w dawnej sprawie i próbują zrozumieć, co stało się tego dusznego dnia przed trzydziestu laty. Dla Kamy jest to trudny powrót do przeszłości; przeszłości, o której wolałaby zapomnieć; przeszłości, która skrywa znacznie więcej sekretów, niż początkowo sądziła. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy pewnego dnia Kamila otrzymuje tajemniczą przesyłkę, w której znajdują się trzy zdjęcia oraz ksero strony „Nowości” z roku 1983. Na tej stronie umieszczono krótką notkę o tragicznym wypadku na ulicy Olsztyńskiej – wypadku, w którym zginęła matka Kamy. Czyżby te dwie sprawy: wypadek i zaginięcie Piotrka, mogło coś łączyć? Co ukrywa Waldemar Kosowski?
 
Zmora, to kolejna – osadzona w Toruniu – powieść Roberta Małeckiego pełna tajemnic i znaków zapytania. Powieść, w której bohaterowie muszą się zmierzyć z trudną przeszłością i dawnymi błędami (nie tylko swoimi). To także kolejna – po Żałobnicy – książka Autora, w której główną rolę odgrywa kobieta. Kama jednak mocno różni się od Anny Kowalskiej, czyli tytułowej żałobnicy. Sama historia również ma zupełnie inne tempo, a także klimat. Wydaje mi się – choć to odczucie całkowicie subiektywne – że Zmorze najbliżej do Koszmary zasną ostatnie czy generalnie do trylogii o Benerze. To zresztą wielki powrót Małeckiego do Torunia. Tak, owszem i poprzednia powieść (wspomniana wyżej Żałobnica) również rozgrywała się w naszym mieście, ale tam Toruń niespecjalnie rzucał się w oczy. Zmora to już typowa powieść miejska, gdzie topografia i lokacje kolejnych scen, mają duże znaczenie.
Tak więc Zmora to powieść bardzo toruńska, ale nie dlatego ją polecam. A przynajmniej nie tylko dlatego. Przede wszystkim, to świetnie skrojona, napisana z rozmachem, wielowątkowa opowieść o błędach, z których wcześniej lub później trzeba się rozliczyć, o grzechach, za które trzeba odpokutować i tajemnicach, które zżerają sumienie niczym cholerne raczydło. Właściwie całą historię spinają relacje między trzema rodzinami. Te relacje sprawią, że prosta historia stanie się zagmatwana, zostanie zamknięta w kokonie kłamstw i sekretów, a na jej wyjaśnienie przyjdzie poczekać zainteresowanym aż trzydzieści lat.
 
Fabuła i kryminalna intryga, to niezaprzeczalnie mocne strony tej powieści, ale Zmora, to także pełnokrwiści bohaterowie. Główną rolę gra tu Kama Kosowska, kobieta przed czterdziestką, bezrobotna dziennikarka, typ „dziewczyny z sąsiedztwa” z lekką nadwagą. Polubiłem ją już na samym początku. Kama, to fajna babka, choć cały czas zmaga się z duchami przeszłości, a konkretnie z wydarzeniami z lata 1986. Właściwie prawie wszyscy bohaterowie tej historii żyją z piętnem '86 roku, ale rozdziały z Kamą utrzymane są w narracji pierwszoosobowej, więc siłą rzeczy dokładniej poznajemy jej myśli i uczucia. Przyboczną naszej bohaterki, jest Aldona Terlecka – naczelna tygodnika Echa Torunia – znana Czytelnikom, chociażby z Koszmarów. Przyjaciółki mają zupełnie inne charaktery, ale przecież nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają, a zatem te dwie (wciąż) młode damy, tworzą zgrabny i przyjemny w odbiorze duet.
 
Główną postacią męską jest natomiast, wspomniany już przeze mnie komisarz Lesław Korcz – postać, którą też można polubić. Na pewno nie jest tak gburowaty jak Bernard Gros czyli główny bohater serii chełmżyńskiej Roberta Małeckiego. Lesław (świetne imię), to gliniarz, któremu nadal się chce i na pewno nie jest jeszcze zmęczony życiem. To świetny śledczy, który węszy, pyta i analizuje. Prywatnie, nie jest jakoś szczególnie przetrącony, chociaż ma pecha do kobitek o imionach zaczynających się literą A.
 
Zmierzając do brzegu, powiem Wam, że Zmora, to jedna z najlepszych (o ile nie najlepsza) powieści Roberta. Tę książkę, po prostu czyta się z wypiekami na twarzy. I to od początku do końca. To także jedna z tych historii, która zapada w pamięć i skłania do refleksji. Jakich? To byłoby już spoilerem, a zatem w tym miejscu zakończę i... gorąco zachęcam Was do lektury.
 
ISBN: 978-83-66736-19-1
wydawca: Czwarta Strona
ilość stron: 446
rok wydania: 2021
oprawa: miękka
 
Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
za udostępnienie egzemplarza książki.