ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

27 maja 2019

Pomnik ku Czci Ofiar Obozów Jenieckich

Glinki » ul. Poznańska 294a-296a
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
⏶Zofia Nałkowska, Medaliony
Jesteśmy na zachodnich rubieżach lewobrzeżnego Torunia, gdzie 8 maja 2019 roku odsłonięto pomnik, mający nam przypominać o obozach niemieckim i rosyjskim, jakie działały tu w okresie II wojny światowej i w pierwszych latach po jej zakończeniu. Stalag XX-C, przekształcony później w obóz NKWD łącznie pochłonął blisko 20 tys. ofiar. To właśnie im poświęcony jest monument na toruńskich Glinkach.

Aby zrozumieć ogrom tragedii, ludzkiego cierpienia i bestialstwa zarówno naszych zachodnich, jak i wschodnich sąsiadów, musimy cofnąć się do końca 1939 roku. To właśnie wtedy Niemcy zaczynają organizować obozy na lewobrzeżu. Gotową infrastrukturę stanowią toruńskie Forty, w ich sąsiedztwie powstają baraki i wartownie, dodatkowe kilometry drutu kolczastego. Przywieziony do Torunia jeniec wojenny trafiał najpierw do Przyczółka Mostowego, gdzie była „rozdzielnia” więźniów. Potem, w zależności od tego kim był i skąd pochodził, został wysyłany do jednego z lewobrzeżnych fortów. I tak Fort XI został przeznaczony dla oficerów alianckich, Fort XII dla oficerów radzieckich – wokół niego wyrosły baraki Stalagu XX-A; Forty XIII i XV zajmowali żołnierze alianccy, XIV stał się szpitalem obozowym, a Fort Kolejowy aresztem i karcerem.

W połowie 1941 roku, w wyniku ataku Niemiec na Związek Radziecki, rodzi się na Glinkach piekło na Ziemi – M-Stammlager 312/XX-C. Piekieł w tamtym okresie było w Polsce całkiem sporo. Oczywiście nie tylko dla Polaków – przez koszmar wojny przeszło wiele narodowości, ale Stalag XX-C został przeznaczony (przynajmniej z początku) wyłącznie dla Rosjan. Trafiło tu kilkanaście tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej. Pozbawieni wszelkich praw i – w odróżnieniu od aliantów – niechronieni żadną konwencją, byli przetrzymywani w wyjątkowo fatalnych warunkach. Głodzeni i wykorzystywani do najcięższych prac, umierali z wycieńczenia, głodu, w wyniku chorób czy zabójstw dokonywanych przez niemieckich strażników. 

M-Stammlager 312/XX-C miał też włoski epizod, otóż w 1943 roku, przez kilka tygodni przetrzymywano tu około 15 tys. więźniów włoskich.

W sumie przez obydwa obozy (Stalag XX-A oraz XX-C) przeszło blisko 60 tys. więźniów. Zginęła 1/4, przy czym byli to w większości Rosjanie, których pochowano m.in. na pobliskim cmentarzu wojennym.

Przenieśmy się w czasie. Jest zima 1945 roku. Wojna się skończyła, Niemcy zostali pokonani. Ci, którzy nie zdołali w porę czmychnąć, trafiają w czerwone od mrozu sowieckie łapy. 

W lutym ’45 Stalag XX-C wznawia swoją działalność, jednak teraz to Niemcy są jeńcami, a Rosjanie siedzą w wartowniach. Czerwonoarmiści przejmują całą obozową infrastrukturę. Po Niemcach zostały baraki, wieże strażnicze i drut kolczasty okalający obóz. Sytuacja jest równie ciężka, jak wcześniej: głód, mróz i fatalne warunki sanitarne, a raczej ich brak, sprawiają, że choroby i wycieńczenie zbierają śmiertelne żniwo. Do tego dochodzi „humanitaryzm” Rosjan, objawiający się biciem i szykanami. Zmarli i zabici lądowali w zbiorowych mogiłach wykopanych na terenie obozu. Niemieckie szacunki mówią o 9 tys. ofiar, ale liczba ta może być większa, ponieważ w grobach są także Polacy.

Rosjanie, po „wyzwoleniu” miasta, urządzali swoje łapanki na ulicach nie tylko Torunia, ale i całego Pomorza. Aresztowanym można było zostać chociażby za niemiecki stempel zwalniający, z któregoś z nazistowskich obozów, np. z Fortu VII. NKWD zgarniało wszystkich, jak leci, czego smutnym przykładem jest cała załoga Narodowego Banku Polskiego z pl. Rapackiego – wszyscy pracownicy, łącznie z dyrektorem placówki wylądowali na Glinkach. 

Nie znamy dokładnej liczby aresztowanych Polaków, przyjmuje się, że z Glinek na Wschód zostało wywiezionych ok. 2 tys. naszych rodaków. Ilu zmarło lub zostało zamordowanych w obozie? Na to pytanie możemy nigdy nie poznać odpowiedzi. Ale obecność Polaków potwierdzają świadkowie, jak chociażby Kazimierz Wilmanowicz – jeden z więźniów, który wspomina m.in. o chłopaku zmuszonym pochować ojca, po tym, jak ten został zastrzelony przez Rosjanina. Wilmanowicz i jego towarzysze niedoli spędzili w obozie około dwóch tygodni, po czym z Dworca Wschodniego zostali wywiezieni na Wschód. Również ekshumacje z połowy lat ’90 wykazały, że Polacy ginęli w obozie NKWD na Glinkach. Wówczas znaleziono 920 ludzkich szczątków, a przy szkieletach natrafiono m.in. na klamrę od paska z polskim orzełkiem oraz łyżkę podpisaną imieniem Basia. Niestety, ówczesne prace nie zostały przeprowadzone z należytą dokładnością, pomimo, iż ze strony niemieckiej napływały informacje o możliwych lokalizacjach kolejnych zbiorowych mogił. 

Natrafiono na nie dopiero w sierpniu 2016 roku, w trakcie prac budowlanych na nowym osiedlu Toruńskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego (TTBS). Koparki rozgrzebujące ziemię wydobyły na powierzchnię ludzkie kości. Na miejsce wezwano prokuratora, ekipę IPN i toruńskich archeologów. Znaleziono wówczas 300 szkieletów, a badania potwierdziły, że większość, to żołnierze Wehrmachtu. Właśnie w tym momencie, na tej upiornej scenie martyrologii pojawia się Fundacja „Pamięć”, która przez kolejne miesiące kontynuowała prace. W ich wyniku wydobyto około 4 tys. ofiar. Wszystkie spoczęły na cmentarzu w Bartoszach koło Ełku. Jeśli dodamy do tego kości zabezpieczone w latach '90, daje nam to sumę około 5 tys. Jednak historycy mówią, że spośród 30 tys. przetrzymywanych tu osób, mogła zginąć nawet 1/3, a to oznacza, że w ziemi nadal są ludzkie szczątki i jest tylko kwestią czasu nim budowlańcy odkryją kolejne zbiorowe mogiły.

W lutym 2017 roku miałem możliwość wejść na teren wykopalisk i zobaczyć na własne oczy zbiorowe mogiły oraz ich zawartość. Stosy ludzkich kości zrobiły na mnie duże wrażenie. Pokazywały – dobitniej niż liczby – skalę i rozmach rosyjskiej fabryki śmierci.

Odsłonięty w maju 2019 r. pomnik ma nam przypominać o wszystkich, którzy tam zginęli. Na pamiątkowej tablicy czytamy:
Pamięci kilkudziesięciu tysięcy ofiar niemieckiego i sowieckiego totalitaryzmu, żołnierzy wielu armii oraz ludności cywilnej Torunia i regionu zmarłych i zamordowanych w obozach jenieckich na Glinkach w latach II Wojny Światowej i w okresie powojennym.   - Mieszkańcy Torunia.
Nieopodal pomnika zamontowano również tablicę informacyjną, na której znajdziecie krótką notkę historyczną (w j. polskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim), mapkę z zaznaczonymi obozami, plan Stalagu XX-C oraz kilka zdjęć.

Poniżej fotografie monumentu oraz relacja z ekshumacji (luty 2017).