ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

9 marca 2020

Dawna Pomorska Rozgłośnia Polskiego Radia

Stawki » ul. Podgórska 12
✔️ 12/2020 (346)
Aby znaleźć radiowe korzenie Torunia, musimy udać się na lewobrzeże, a konkretnie na Stawki. To tutaj, w 1935 roku otworzono, wyposażoną w najnowocześniejszy sprzęt, Pomorską Rozgłośnię Polskiego Radia. Nowa radiostacja – największa po warszawskiej – musiała mieć nowoczesną siedzibę. Wówczas nowoczesność uosabiał tylko jeden styl w architekturze – modernizm. Lubicie modernizm? Ja bardzo i między innymi dlatego ze wszystkich nadmorskich miejscowości, najbardziej upodobałem sobie Gdynię. Wszak to stolica polskiego modernizmu, ale i w Toruniu, jeśli dobrze poszukamy, znajdziemy godnych przedstawicieli tego architektonicznego nurtu, a gmach dawnej Rozgłośni jest tego najlepszym przykładem.

No dobrze, zatrzymajmy się na chwilę przy samym budynku. Został ulokowany w ówczesnej wsi Stawki. Był to wtedy teren mało zamieszkany, co było o tyle istotne, że ogromny maszt, a raczej fale radiowe, przekazywane przez ten maszt, mogły wpływać niekorzystnie na ludzi. Stąd to "odosobnienie". Gmach Rozgłośni zaprojektował warszawski architekt Antoni Dygat, który w swej pracy, bez wątpienia, kierował się wskazówkami Le Corbusiera –  „ojca chrzestnego” modernizmu. Sama budowa przebiegła w iście ekspresowym tempie. Być może dlatego, że do roboty wzięli się chłopcy z Torunia, bo za prace budowlane była odpowiedzialna toruńska firma J. Drecki. Pierwszą łopatę wbito wiosną 1934 roku, a na początku grudnia (czyli jakieś 7-8 miesięcy później) wyemitowano już pierwszy próbny sygnał. To oznacza, że gmach musiał być już gotowy, a nawet wyposażony w podstawowy sprzęt. Tak czy inaczej, na oficjalne otwarcie trzeba było poczekać jeszcze nieco ponad miesiąc. Koszt budowy (rzecz jasna, bez wyposażenia) zamknął się w kwocie 116 tys. zł.
rok 1935 | za: Architektura i Budownictwo, nr 9/1935
Przyglądając się dawnej siedzibie Pomorskiej Rozgłośni PR, pierwsze co rzuca się w oczy to surowość elewacji. Nie ma tu żadnych ozdób, ani udziwnień, wyjątkowa jest za to sama bryła. Składa się jakby z czterech sześcianów o różnych wielkościach, które – co widać dopiero jak przejdziemy na tyły gmachu – nachodzą na siebie i przenikają. To tak, jakby zewrzeć z sobą cztery klocki, z których każdy będzie różnił się szerokością, długością i wysokością. Efekt niesymetryczności jest dość ciekawy wizualnie, podobnie jak walcowaty daszek nad głównym wejściem. Niestety, z czasem, zostały utracone charakterystyczne dla modernizmu tzw. pasy okienne – dość dobrze widoczne na starych fotografiach. W podobnym stylu było też utrzymane główne wejście. Zniknęło także okrągłe okienko na pierwszym piętrze od frontu, w zamian pojawiły się nowe duże okna. Te zmiany zaszły być może przy odbudowie budynku (został wysadzony przez Niemców w 1945), albo nieco później, gdy był przystosowywany do celów mieszkalniowych w latach '70. Tak czy inaczej, dawna siedziba Pomorskiej Rozgłośni zdołała utrzymać swój modernistyczny charakter, a swoistym smaczkiem jest oryginalnej klatka schodowa oraz hol, z posadzką utrzymaną w duchu art déco, która przypomina nam także o pierwotnej funkcji budynku.
Pomorska Rozgłośnia nocą, rok 1935 | za: NAC
No dobrze, to tyle jeśli chodzi o gmach. Weźmy teraz łopatkę albo szpadelek i wykopmy trochę historii. Radiostację, już tak na dobre, uruchomiono 15 stycznia 1935 roku. Był biskup Okoniewski, były przemówienia dyrektora radia i władz miejskich, wojewódzkich, a z Dworu Artusa transmitowano występy chórów "Lutnia" oraz "Dzwon". Zaśpiewały m.in. Hymn Pomorza Zygmunta Moczyńskiego czy Wisło moja Ignacego Danielewskiego. Otwarcie Rozgłośni stało się okazją do manifestacji patriotycznych. Było także – co zupełnie zrozumiałe – tematem dnia lokalnej prasy. W Dniu Pomorskim czytamy m.in.:
„Dzień 15 stycznia 1935 roku będzie datą historyczną w dziejach rozwoju polskiej kultury na północno-zachodnich rubieżach Rzeczypospolitej. W dniu tym prastara polska dzielnica, Pomorze, zdobywa bowiem własną, rozgłośnię radjową. Na falach eteru pomknie w świat polskie słowo i polska myśl, budząc ducha na tych ziemiach w boju o swą polskość przez długie wieki zahartowanych. Jest to najbardziej nowoczesny w swym wyrazie symbol triumfalnego wzmacniania i utrwalania ducha polskiego.”
Dzień Pomorski, nr 16/1935
Uruchomienie Pomorskiej Rozgłośni było o tyle istotne, ponieważ miało stanowić przeciwwagę dla siejącego propagandę niemieckiego radia, nadającego wówczas z Heilsberga czyli dzisiejszego Lidzbarku Warmińskiego. A moc toruńskiego przekaźnika, co trzeba podkreślić, była – jak na tamte czasy – potężna. 24kW i 160-metrowy maszt zapewniały "rozprowadzenie" sygnału w promieniu ponad 200 km. Audycje z toruńskiej rozgłośni docierały zarówno na Wybrzeże, jak i do stolicy, na Warmię i Mazury. Była to największa i najnowocześniejsza tego typu placówka w Polsce, wyposażona w sprzęt nadawczy o dość enigmatycznej nazwie HRJ-24. Nazwa ta kryła w sobie inicjały nazwisk twórców tej maszyny: Władysława Hallera, Władysława Rabęckiego i Aleksandra Janika. Liczba „24” oznaczała wspomnianą wcześniej moc – 24kW. Pierwszym dyrektorem radia był Stanisław Nowakowski – członek i szef toruńskiej Konfraterni Artystów, a pierwszymi spikerami: Maria Ziembińska i Bolesław Busiakiewicz.
maszt antenowy Pomorskiej Rozgłośni, lata '30 | za: NAC
Od początku Rozgłośnia miała charakter regionalny. W audycjach poruszano tematy ważne zarówno dla mieszkańców Pomorza jak i Kujaw, choć ci pierwsi mieli chyba więcej do powiedzenia. Na przykład nadawano program w gwarze kaszubskiej, nie brakowało również takich o tematyce morskiej czy toruńskiej. Za takie audycje odpowiadali lokalni regionaliści, m.in.: Marian Sydow, Zygmunt Mocarski, Kazimierz Ulatowski czy Helena Steinborn.
studio Pomorskiej Rozgłośni, rok 1935 | za: NAC
Toruńska Radiostacja działała prężnie i po pierwszym roku mogła pochwalić się dobrymi wynikami. Wyznacznikiem sukcesu były choćby transmisje na całą Polskę, a tych w 1935 nie brakowało. O tych największych wspomina Słowo Pomorskie:
„Do większych transmisji (…) zaliczyć trzeba: transmisję z Gdyni w 15-tą rocznicę objęcia Bałtyku, transmisja z Pelplina w pierwszy dzień wielkanocny (trwała 2 godziny), transmisję z Grudziądza w czerwcu z odsłonięcia pomnika Moniuszki, w lipcu: transmisja z międzynarodowych regat wioślarskich w Bydgoszczy, apelu z Torunia: „Harcerze pomorscy na zlot do Spały”, z międzynarodowych zawodów pływackich w Ciechocinku (...)”
Słowo Pomorskie, nr 12/1936
Popularność radia rosła z każdym rokiem. W 1927 było zarejestrowanych w Toruniu zaledwie 150 odbiorników, dekadę później prawie 6 tys. Czy wpływ na to miała Pomorska Radiostacja? W jakimś stopniu pewnie tak. Nadawała przez dziesięć godzin na dobę i dbała o różnorodność, przy czym zachowywała ducha lokalności. Dużą popularnością cieszyły się transmisje koncertów, ale także programy kabaretowe, literackie, gwarowe i o tematyce morskiej.

W latach 1936-1937 toruńska Rozgłośnia wzbogaciła się o podstudia w Gdyni, Bydgoszczy i Ciechocinku. W 1939 roku studia przeniesiono do kamienicy przy pl. Św. Katarzyny 4. Pomorska Rozgłośnia nadawała aż do 3 września 1939 r., cztery dni później do Torunia wkroczyli Niemcy i Polskie Radio stało się Reichsender Danzig-Westpreussen – Rozgłośnią Rzeszy Gdańsk – Prusy Wschodnie.

Na tym właściwie kończy się historia Pomorskiej Rozgłośni, choć życie dopisało swoje post scriptum. W 1945 roku, wycofujący się z Torunia Niemcy, wysadzili w powietrze  zarówno sam budynek, jak i olbrzymi maszt radiowy. Na szczęście gmach został odbudowany i z Podgórskiej 12 znowu zaczęto nadawać po polsku. Bardzo szybko jednak stacja została zdegradowana do podstacji bydgoskiej rozgłośni. A potem z każdym rokiem traciła na znaczeniu. Ostatecznie została zamknięta w 1974 roku, a niedługo potem gmach przeznaczono na cele mieszkaniowe. I to jest ostateczny koniec dziejów Pomorskiej Rozgłośni Polskiego Radia w Toruniu.

Gmach  Antoniego Dygata od blisko pół wieku jest domem wielorodzinnym. O jego pierwotnym przeznaczeniu przypomina już tylko wzór na posadzce w holu na parterze, a także teksty w książkach o Toruniu oraz niniejszy blog. A pamięć o radiowych tradycjach naszego miasta warto pielęgnować. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo za jakiś czas może się okazać, że ktoś sprzeda opinii publicznej opowieść o tym, że wszystko zaczęło się w 1991 na Żwirki i Wigury. No nie, Moi Drodzy, łojciec-dyrektor nie był pierwszy, a genezy toruńskiego radia szukajcie tylko i wyłącznie na Stawkach – na Podgórskiej 12.

Źródła: Podgórz – Katarzyna Kluczwajd (Księży Młyn, 2018); Sekrety Torunia – Krzysztof Halicki (Księży Młyn, 2019); Toruńska architektura XX wieku – Michał Pszczółkowski (Adam Marszałek/ToMiTo, 2011); Wpływy warszawskie w międzywojennej architekturze Torunia - Michał Pszczółkowski [w:] Toruński modernizm – praca zbiorowa (SHS, 2016); Biblioteka Cyfrowa Politechniki Warszawskiej (Architektura i Budownictwo, nr 9/1935); Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa (Dzień Pomorski, nr 16/1935 / Słowo Pomorskie, nr 12/1936); Narodowe Archiwum Cufrowe.