ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

16 września 2019

Hotel Pod Orłem

Stare Miasto » ul. Mostowa 17
✔️ WPIS NR 38/2019 (315)
Toruńskie tradycja nie ograniczają się tylko i wyłącznie do wypieku pierników. Mamy też bogate dziedzictwo hotelarskie, choć tylko kilka współczesnych hoteli może poszczycić się historią sięgającą blisko dwóch stuleci. Jednym z nich jest Hotel Pod Orłem przy ulicy Mostowej 17. Neoklasycystyczna kamienica powstała w XIX wieku, na fali budowlanego bumu. Budowano wtedy dużo i z rozmachem, to właśnie wtedy ukształtował się obecny wygląd toruńskiej starówki. Pierwsza reklama hotelu pojawiła się w 1867 r., w drugim numerze „Gazety Toruńskiej”.
Szanownej publiczności podróżującej polecam nowo urządzony Hôtel mój: Hôtel Marquardta pod Czarnym Orłem, uprzejmie dodając, że staraniem mojem jest zadowolić publiczność dobrem Table d'hôte a skorą i rzetelną usługą przy cenach umiarkowanych. Powóz hotelowy na każdy pociąg posyłam na dworzec do usług publiczności. Franciszek Marquardt w Toruniu, ulica Mostowa nr 41. [pisownia oryginalna]
⬆️ Gazeta Toruńska, nr 2 / 3.01.1867 r.
Z tekstu ogłoszenia jednoznacznie wynika, że hotel istnieje już od jakiegoś czasu i niedawno przeszedł remont. Pierwszy wniosek potwierdza Aleksandra Kortas – autorka książki „Befestigte Kneipe” – która wspomina, że już w 1832 roku w tym miejscu znajdował się tego typu ośrodek. Wówczas nazywał się Hotel de Berlin i właściwie nic więcej o nim nie wiadomo, podobnie jak o tym, kiedy Berlin przeszedł pod skrzydła Czarnego Orła. Franciszek Marquardt właścicielem był do 1877, kiedy to interes przejął H. Lentke. To właśnie za czasów tego pana, najprawdopodobniej w 1886 r., hotel rozbudowano. Od tego momentu na gości czekało aż 50 pokoi, był to więc największy hotel w mieście i realna konkurencja dla Hotelu Pod Trzema Koronami.

Hotel Pod Czarnym Orłem, jak przystało na lokal o dobrej renomie, miał własną restaurację z winiarnią. Można było też napić się prawdziwego monachijskiego piwa z beczki. Nic więc dziwnego, że hotel przyciągał znamienitych gości, choć głównie z kręgów wojskowych. W lipcu 1889 r. przebywali tu generał porucznik hr. Häseler, major sztabu generalnego Prittwitz, generał major Baumann oraz generał porucznik Seebeck. Z kolei w sierpniu 1896 r. gościł książę Albrecht. Generalicja, monarchia... Z perspektywy historii te wizyty z pewnością nie są aż tak istotne. Dużo większe znaczenie miało pojawienie się w Toruniu pierwszego samochodu, który... jak myślicie, gdzie się zatrzymał? Pewnie już znacie odpowiedź.
Pierwsza dorożka bez koni, pędzona benzyną, przybyła wczoraj po południu do Torunia i zajechała lekko a bezpiecznie do hotelu pod Czarnym Orłem. [pisownia oryginalna]
⬆️ Gazeta Toruńska, nr 142 / 23.06.1894 r.
W następnym numerze dowiadujemy się, że „dorożką bez koni” przyjechał przedstawiciel monachijskiej wytwórni kawy Kathreiners Kneipp-Malz-Kaffee. Można sobie tylko wyobrazić reakcję torunian i emocje jakie im towarzyszyły na widok maszyny, o której czytali dotąd jedynie w prasie. I tu mała dygresja: pierwszym torunianinem, który miał swój własny samochód był piekarz Antoni Kamula, ale to było jedenaście lat po tym, jak gość od kawy podjechał pod Czarnego Orła. 

Rok 1894 był ważny dla dziejów hotelu nie tylko z powodu pojawienia się automobilu. Otóż w tym samym czasie przeniosła się tu piwiarnia J. Popiolkowskiego, która oferowała klientom piwa typu Pilsner, co podniosło rangę lokalu i przyciągnęło nowych klientów.  

H. Lantke prowadził hotel przez trzy dekady. Po jego śmierci w 1912 r. interes odziedziczyła Emma Lantke. I gdzieś między 1912 a 1921 rokiem pojawił się Oskar Hethey. To kolejny właściciel Hotelu Pod Czarnym Orłem. Orzeł jednak przestał być czarny w momencie powrotu Torunia do macierzy. Ta czerń – co zupełnie zrozumiałe – zbyt mocno kojarzyła się z pruskim zaborcą, podobnie jak – i tu moje zrozumienie jest mniejsze – czerwień cegły Dworca Miasto. Ale to zupełnie inna historia. Nowy posesjonat, pan Hethey w 1921 r. zamieścił reklamę swojego „pierwszorzędnego hotelu i restauracji” w przewodniku Toruń w jednym dniu:
reklama w przewodniku Toruń w jednym dniu | za: KPBC
Oskar zarządzał hotelem dość krótko. Jak wynika z księgi adresowej z roku 1923, już wtedy właścicielem był Stanisław Zackiewicz. To on wyremontował i unowocześnił ośrodek. Urozmaicił też ofertę o dancingi, rauty i okolicznościowe bale, a w hotelowej restauracji „stale przygrywał artystyczny kwartet”. Po remoncie wprawdzie liczba pokoi zmniejszyła się z 50 do 45, ale w zamian pojawiły się... łazienki. Oprócz tego, hotel posiadał własną centralę telefoniczną oraz flotę automobili, które pozostawały do dyspozycji gości. Gościniec uchodził za miejsce cisze i przytulne, restauracja tętniła życiem. Jednak każda sielanka kiedyś się kończy. Czasami zostaje brutalnie przerwana przez huk wystrzałów, świst kul i krzyk rannych. Tak było w przypadku hotelu przy ul. Mostowej.
reklama w Księdze Pamiątkowej P.L.O.P.P. | za: KPBC
afisz z 1925 r. | za: KPBC
Rzecz wydarzyła się w mroźny wtorkowy wieczór, 16 lutego 1926 roku. Było po godzinie 18, kiedy do westybulu Hotelu Pod Orłem weszło dwóch wykwintnie ubranych jegomości. Podeszli do recepcji, chcąc wynająć pokój. Zachowywali się dziwnie, nerwowo, czym wzbudzili czujność portiera. Ten postanowił wezwać policję. Wyłożył przez telefon jak się sprawy mają. Wkrótce w lobby zjawiło się trzech mundurowych. Jeden z nich zażądał od podejrzanych typów dokumenty i wtedy się zaczęło. Zamiast dowodów osobistych, dwaj mężczyźni wyciągnęli rewolwery i bez ostrzeżenia zaczęli pruć do gliniarzy. Pierwszy padł trupem od razu, drugi – ciężko raniony – zaraz po nim. Trzeciego nie dosięgnęły kule, ale i tak nie zdołał zatrzymać zbójów. Ci wypadli na ulicę Mostową, przy której stał akurat wóz należący do hurtowni farb i przyborów malarskich Jana Kapczyńskiego. Woźnicy nie było, więc mordercy wsiedli na furę i zaczęła się wielka ucieczka. Zdecydowani na wszystko bandyci – pędząc ulicami starówki w kierunku Bydgoskiego Przedmieścia – strzelali na oślep i ranili dwie kobiety.

W ślad na mordercami ruszyła policja oraz wojsko. Jednak przestępcy mieli na ul. Mickiewicza ukryty samochód, do którego się przesiedli i kontynuowali ucieczkę, kierując się na Bydgoszcz. Mimo zakrojonego na szeroką skalę pościgu, morderców nie udało się złapać.

Te wydarzenia wstrząsnęły nie tylko gośćmi i personelem Hotelu Pod Orłem, ale i całym miastem. Strzelanina, pościg w środku miasta, szalona lecz udana ucieczka... Gdyby to wszystko wydarzyło się kilka lat później, przyrównano by to do scen z filmów z Jamesem Cagneyem. Rzeczywistość jednak wyprzedziła amerykańskich filmowców, a krwawy wtorek w Hotelu Pod Orłem jeszcze długo był tematem ożywionych dysput torunian.

Na szczęście strzelanina nie zniechęciła gości do wizyt w hotelu przy ul. Mostowej. Cztery lata później w „Dniu Pomorskim” mieszkańcy Pomorza mogli przeczytać o nocnym życiu Torunia, którego ważnym elementem był Hotel Pod Orłem:
Zgiełkliwy jazz-band wabi i nęci. Symfonia świateł, niebieskiego dymku i roztańczonych par. Dookoła szum ludzkich głosów. „Pod Orłem” rojno, gwarno i wesoło”.

„Proszę państwa! Rozpoczynamy nasz program”. Oleś Olesławski, niezrównany humorysta, nieci humor.

Oklaski, bisy, to duet Rovena et Gaslor odtańczył boskie tango. Milutka Rosjaneczka Ada Puti tańczy ślicznie „Morphinum”. Oleś pełen humoru śpiewa kuplety i piosenki. Torell tańce ekscentryczne.

Brawo, brawo! To bajeczne. Zespół Rovena et Gastol dokazuje istnych cudów. Kostiumy wspaniałe. Gruby brzuszek, czarny krawat, marsowa mina, dla wszystkich uprzejmy, to gospodarz. Marszczy brwi i klnie na goliznę. Ano bryndza ogólna, będzie lepiej.
⬆️ Dzień Pomorski, nr 31 / 7.02.1930 r.
Kilka miesięcy wcześniej – w listopadzie 1929 r. – w hotelowej restauracji zaszły pewne zmiany. Kierownictwo nad bistro objął niejaki F. Romanowski, który sprowadził z warszawy nowego szefa kuchni. Facet nazywał się Antoniak i miał ożywić menu. Czy tak rzeczywiście się stało? Tego nie wiem, jednak ani Romanowski, ani Antoniak nie pojawiają się w księdze adresowej z 1932 roku, co może oznaczać, że ich kariera pod skrzydłami Orła trwała niezbyt długo. 

Stanisław Zackiewicz pozostawał właścicielem aż do wybuchu II wojny światowej. Spoglądając na elewację hotelu, nadal możemy dostrzec pamiątkę po nim w postaci zdobionych inicjałów S.Z. Ten detal znajdziecie nad środkowymi oknami drugiego piętra. W czasie niemieckiej okupacji hotel nadal nadal funkcjonował, choć pod nazwą Danziger Hof (Hotel Gdański) i zapewne z nowym właścicielem. Inna była też rzeźba orła, co łatwo można zweryfikować porównując poniższą fotografię ze współczesnymi. Po 1945 roku przywrócono poprzedni szyld, no i tak już zostało.
wiosna 1940, fot. Kurt Grimm | za: Okupowany Toruń...
Hotel Pod Orłem nadal działa i plasuje się w pierwszej trójce najstarszych hoteli w mieście. Nadal też zachwyca bogactwem zdobień i detali. Zresztą zobaczcie sami. Czego nie dostrzeże ludzkie oko, przyciągnie teleobiektyw. :)
Źródła: „Befestigte Kneipe” – Aleksandra Kortas (wyd. Adam Marszałek & ToMiTo, 2010); Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa; Dziedzictwo „ufortyfikowanej knajpy” – Barbara Zulewska (Rocznik Toruński, Tom 44); Okupowany Toruń w obiektywie Kurta Grimma