Jaką historię ma do opowiedzenia toruński „Pałac Ślubów”? To z pewnością opowieść o czasach rozkwitu Bydgoskiego Przedmieścia, przedwojennej elicie miasta i spełnionych marzeniach, a także architektonicznych mistrzach, których kunszt podziwiamy do dziś.
Bydgoskie Przedmieście, to moja ulubiona dzielnica Torunia, pełna niezwykłych historii, pięknych budynków i niepowtarzalnego klimatu. W latach ’20, na Mickiewicza swoją firmę miał mój dziadek, na Konopnickiej mieszkał Zygmunt Moczyński, na Bydgoskiej w „Zofiówce” bywała elita kulturalna przedwojennej Polski, mamy też tu jeden z najstarszych Parków Miejskich w Polsce. Właściwie, co kawałek stykamy się z przeszłością, wręcz na nią wpadamy – tego nie da się uniknąć, bo to w końcu dzielnica historyczna. Na Bydgoskim, jak w żadnej innej części Torunia, pruski mur sąsiaduje z okazałymi willami z lat ’20 i ’30 XX wieku, przy czym pruski mur też często zachwyca swą wykwintnością, a to dlatego, że dzielnica swoją popularność zyskała już w XIX wieku. Mieszkali tutaj przedsiębiorcy, adwokaci, artyści i wojskowi – słowem: śmietanka toruńska.
Nie zapuszczając się zbyt głęboko w dzielnicę, zatrzymujemy się przy ulicy Bydgoskiej 5. Tutaj stoi jedna z najpiękniejszych willi Bydgoskiego Przedmieścia – namacalny dowód spełnionych marzeń. Czyich? Pierwszego właściciela, oczywiście – mecenasa Stanisława Tempskiego.
"Gazeta Toruńska", 25.05.1913 r., źródło: KPBC |
Urodzony w 1884 roku Stanisław Tempski, był znaną personą międzywojennego Torunia, w którym zamieszkał już w 1913 r., o czym informował na łamach „Gazety Toruńskiej” z 25 maja. Był nie tylko adwokatem i notariuszem, ale i członkiem Rady Miejskiej, prezesem założonego w 1920 r. Klubu Wioślarskiego oraz zastępcą przewodniczącego Zarządu Wojewódzkiego Związku Ludowo-Narodowego; dziesięć razy z rzędu wybierano go na sekretarza Izby Adwokackiej, a przez pewien czas był nawet zastępcą wojewody pomorskiego. Przez lata prowadził kancelarię wspólnie z Antonim Boltem, którego przedstawiać chyba nie muszę. Team rozpadł się jednak wraz z początkiem 1933 r. i odtąd każdy prowadził swoją własną, niezależną praktykę.
"Słowo Pomorskie", 8.01.1933, źródło: KPBC |
Na początku lat ’20 Tempski mieszkał i pracował przy Szerokiej 37, ale już w 1923 roku myślał o nowym lokalu na Bydgoskim Przedmieściu.
" Mieszkania dużego, ponad 6 pokojów, słonecznego, o ile możność z ogródkiem na przedmieściu Bydgoskiem poszukuję; wzamian ofiaruję mieszkanie sześciopokojowe przy ul. Szerokiej nr. 37 w pobliżu rynku. Tempski. adw. (pisownia oryginalna) Słowo Pomorskie, 13.03.1923 r.
Ogłoszenie o tej samej treści ukazało się w kilku numerach „Słowa Pomorskiego” w roku 1923. Odzewu chyba nie było, bo przez kolejne trzy lata mecenas mieszkał tak, jak dotąd, na Starym Mieście, chociaż marzeń o Bydgoskiem nie porzucił. Nic dziwnego, w końcu był wziętym adwokatem, a Bydgoskie Przedmieście uchodziło za dzielnicę wręcz ekskluzywną. Dobiegając czterdziestki, zdecydował się wreszcie zbudować dom i posadzić wokół niego drzewa. Czy spłodził syna? Tego nie wiem, ale na męskiej liście dwa punkty z trzech na pewno zdołał odhaczyć. Budowa willi rozpoczęła się między lipcem a sierpniem 1925 roku, jej projektantem został duet architektów Bronisław Jankowski/Jan Kossowski, który w tym samym czasie zaprojektował dom innego toruńskiego prawnika – mecenasa Pawła Ossowskiego przy Moniuszki 10, a rok później w Bydgoszczy zrealizowali niemniej okazały projekt gmachu dla Sztabu Komendy Okręgu Straży Granicznej przy Al. Ossolińskich 7. Tempski na swój wymarzony dom z ogrodem nie czekał długo. Budowa została ukończona już pod koniec 1926 roku, w tym samym czasie, co sąsiadująca willa kolejnego prawnika – Antoniego Rosochowicza, no i willa Ossowskiego. Wszystkie trzy posiadłości łączył ten sam pałacowy styl oraz profesja ich właścicieli, a także recenzja opublikowana w poświątecznym numerze „Słowa Pomorskiego” z 28 grudnia 1926 roku.
O domu Tempskiego czytamy:
" (…) willa p. Tempskiego (…) przedstawia się korzystnie pod względem rozwiązań fasady, ozdobionej kolumienkami w stylu dworku polskiego, a byłaby ładniejsza, gdyby mansarda nie była tak zapchana oknami. To co pominięto w poprzedniej willi (chodzi o posiadłość Rosochowicza), tu opracowano lepiej, mianowicie część tylną budynku od strony rzeki. Jest tu już piętro, bo budynek stoi na stoku, jest i szczyt i piękne zejście schodami do ogrodu. Widok na rzekę otwarty.
Marzenie o przestronnym domu i ogrodzie spełniło się. Willa – mimo upływu lat, a może właśnie dlatego – wciąż zachwyca. Jednak Tempski nie cieszył się długo swoim pałacem. Wrzesień 1939 roku gwałtownie przerwał sielankę, i choć pan mecenas przeżył wojnę, to do swojego pięknego domu najprawdopodobniej już nigdy nie powrócił. Nie udało mi się ustalić, co się działo z willą bezpośrednio po wojnie, ale w 1955 roku wprowadził się Państwowy Dom Dziecka. Sieroty zajmowały posiadłość przez piętnaście lat, potem było tu Przedszkole nr 8, ale tylko przez pół dekady. Po dwudziestu latach dzieciaki musiały odcisnąć swe piętno na rezydencji, bowiem remont trwał dłużej, niż budowa willi… A może robotnicy już nie ci, co przed wojną? „Generalka” zaczęła się w lutym 1975 i trwała aż do końca 1976 r. i od tamtego czasu willa Tempskiego jest lepiej znana, jako USC – Urząd Stanu Cywilnego.
L O K A L I Z A T O R
zobacz całą mapę "Po Toruniu" >>> |