ZOBACZ DRUGĄ ODSŁONĘ "Po Toruniu"

23 lutego 2017

📘#10: „Państwowy Teatr Lalki i Aktora „Baj Pomorski” w Toruniu 1945-1985” – Jerzy Rochowiak

W trakcie zbierania informacji do artykułu na temat „Baja Pomorskiego”, natrafiłem na książkę wydaną ponad 30 lat temu z okazji 40-lecia działalności toruńskiego Teatru Lalek. Jak się okazało, publikacja Jerzego Rochowiaka, to w lwiej części zapis wspomnień osób, które w pierwszych latach tworzyły „Baj Pomorski”. Nie mogło więc zabraknąć wspominek pierwszych dyrektorek Teatru: Ireny Pikiel i Joanny Piekarskiej, które wspominają o trudach narodzin i przeciwnościach, jakimi musiały stawić czoła. Pierwszych kilkanaście stron daje nam w miarę pełny i obiektywny obraz początków toruńskiego Baja. Niestety, z każdym kolejnym bohaterem książka staje się coraz bardziej nudna, momentami za bardzo zalatuje prywatą i typową dla tego okresu propagandą, gdzie wszystko jest wspaniałe, a nawet jak nie jest, to tylko przejściowe „problemy techniczne”, choć najczęściej pod tym eufemizmem kryła się nieudolność i niewydajność władzy ludowej. Stanisław Staph – pierwszy dyrektor, po upaństwowieniu „Baja Pomorskiego”, mógł pochwalić się wielkim remontem. I pochwalił. W końcu Pikiel w 1946 r. wprowadzała się właściwie do ruiny, gdzie było kilka krzeseł, a na sali bez sceny hulał wiatr, a może to duchy Niemców „hailowały"? Ciężko to teraz rozstrzygnąć.

Druga część książki, to galeria zdjęć z przedstawień sprzed lat. Szczególnie starsi widzowie mogą poczuć sentyment do tych fotografii i rozpoznać przedstawienia, na których byli. Mój tata widząc na zdjęciu lalkę (rodzaju żeńskiego) w skąpym, prześwitującym peniuarze powiedział: „O, byłem na tym”. Kadr uwieczniał spektakl z 1979 roku „Celestyna” Fernando de Wojasa, było to – podajże – pierwsze w historii „Baja Pomorskiego” przedstawienie dla dorosłych. Ta, swego rodzaju fotokronika, jest najmocniejszą stroną książki. Pokazuje historię toruńskich lalek na przestrzeni kilku dekad i muszę przyznać, że nasi lalkarze od początku mieli talent do tworzenia wyjątkowych i niebanalnych postaci.

Książka Rochowiaka, który wówczas był kierownikiem literackim w „Baju Pomorskim”, pod względem literackim jest dość słaba. Wspomnienia nie zostały należycie zredagowane, chociaż podejrzewam, że w ogóle nie były redagowane, tylko spisane jak leci. Publikację ratuje kilka ciekawych informacji związanych z genezą Teatru, a także pokaźna galeria zdjęć ze spektakli. Publikacja do przejrzenia, chociaż nogawek nie urywa.

ISBN: -
wydawnictwo: Toruńskie Towarzystwo Kultury
liczba stron: 112
rok wydania: 1985
typ okładki: miękka z obwolutą