#Grębocin Nad Strugą. Korzystając z - w miarę - przyzwoitej pogody, wsiadłem na rower i trafiłem do dzielnicy Grębocin Nad Strugą, gdzie w bliskim sąsiedztwie elektrociepłowni znalazłem prawdziwą perełkę brzydoty - stację kolejową Toruń-Grębocin.
Aby tu dojść trzeba pokonać zaniedbaną polanę lub przeskoczyć na dziko przez tory. Ku mojemu zaskoczeniu przystanek wciąż funkcjonuje czego dowodem jest zdjęcie poniżej.
Pociągi Arriva - bo tylko one tu docierają - zatrzymują się kilka razy dziennie. Wczesnym rankiem i wieczorem można dojechać nawet do Bydgoszczy. Gorzej, jeżeli byśmy chcieli wrócić z powrotem. Czy przystanek cieszy się popularnością? Podejrzewam, że nie, ale czy można się temu dziwić? Pracownicy elektrociepłowni czy też okolicznych firm, którzy mieszkają w Toruniu zapewne wybierają komunikację miejską, reszta - PKS-y chociaż pewnie nie wszyscy.
Fatalna lokalizacja i jeszcze gorsze dojście sprawiają, że stacji praktycznie nie widać. Będąc w tych rejonach kilka lat temu zupełnie nie dostrzegłem tej szpecącej wiaty z blachy falistej. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełniają ohydne bazgroły, których nie sposób nazwać graffiti oraz rdza, o wyrwanej ławce nie wspominając. Nie mówię, żeby w Grębocinie od razu stawiać dworzec, ale trochę świeżej farby, a najlepiej całkowicie nowa wiata, by się porostu przydała. Trochę wstyd, że coś tak paskudnego stoi w naszym mieście, bo Panie i Panowie, to wciąż jest Toruń, chociaż niechętnie to przyznaję.
L O K A L I Z A T O R
zobacz całą mapę "Po Toruniu" >>> |