#Winnica. Od początku chciałem, aby niniejszy blog był kompilacją miejsc znanych i nieznanych. Zarówno tych, które mają bogatą historią, jak również tych, które nie mają jej wcale lub nie warto się w nią zagłębiać. Jednym z takich miejsc jest stary pomost na jednym ze zbiorników wodnym starorzecza Wisły na toruńskiej Winnicy. Pomost po prostu istnieje i nie ma sensu zagłębiać się w to kto go zaprojektował (zaprojektował? dobre sobie! :P), zbudował i kto ma na tyle odwagi by go użytkować. Przyznam, że gdy zrobiłem pierwszy krok i przegniła decha, która wieki temu powinna być wrzucona do pieca, ugięła się i zazgrzytała - odpuściłem. I chociaż pomost (wiem, zbyt mocne słowo, ale z braku laku i przy odrobinie wyobraźni, przejdzie) odstrasza swą brzydotą i stanem agonalnym, paradoksalnie przykuwa uwagę, intryguje i - co jest Mount Everestem paradoksu - w tej brzydocie wydaje się piękny, chociaż może to być tylko moje wrażenie.
Zdjęcia nie pochodzą z wczoraj, ani sprzed tygodnia. Zrobiłem je w tym roku, w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny.